Dziennik Budowy czyli niemożliwe staje się możliwe
13-05-2005
Dzisiaj to był dzień ufff wzięłam w pracy urlop bo mieli przywieźć resztę silki i rano o 8 dotałam telefon, że pan nie przyjedzie bo boi się zakopać w drodze, powiedziałam, ze nie ma mowy o zakopaniu, a on dalej swoje, że deszcz padał i on się zakopie, panikarz jeden. Powiedziałam, że jadę na działkę sprawdzę drogę i zadzwonię, przystał na to.
Ok 9 byłam na działce pogoda śliczna u kumpeli zalewają "zero" jak to pięknie, że tyle tłumów na działce jak na marszałkowkiej, no u niej grucha sie nie zakopała więc i Pan z silką też się nie zakopie. Zostawiłam plany domu dla moich panów budowlańców i jedziemy z dedim (który czekał na mnie na działce) do Wołowa i Rawicza, czeka nas dłuuga droga.
Po drodze wstąpiłam do hurtowni i powiedziałam Pani, żeby przekazała kierowcy, ze nie ma mowy o zakopaniu a jeżeli tak będzie straty z tego tytułu biorę na siebie, pani powiedziała, żebym się nie denerwowała, że za 3 godziny silka będzie na działce.
Pojechaliśmy do producenta terivy, wycena wyniosła 3900 z 6% rabatem jak miło, transport na wtorek, mają też fajne kominy coś jak schiedel, tylko inna firma i tańsza. W rawiczu zachaczyłam o producenta okiem drewnianych -Bracia Kowalscy" okna takie że nam z dedim szczeny poopadały, zostawiliśmy dane do wyceny (pewnie cena też będzie taka, że nam szczeny poopadają) w poniedziałek się dowiem.
Ok 15 wróciliśmy na dzałkę tym razem u mnie wrzało, poszło 1 warstwa SILKI została wmurowana (zdjęcia niestety na kliszy) ale silka nie przyjechała, dzwonię do hurtowni, Pan nie zdąży dzisiaj czy może jutro, no cóż miałam powiedzieć, no może, ma być ok 10-11.
Pomimo, że dzisiaj 13-ty piątek i czarny kot przeleciał nam drogę to 250 km zostało pokonanie w nieskazitelnym spokoju.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia