głową w bale
:bash:W tydzień domek stał. Przykryty piękną blachą imitującą gont góralski. W sobotę szczęśliwa dałam kolejną transzę, o którą prosił w środę mieli skończyć stan surowy czyli dokończyć dach i wyciąć otwory okienne na pięterku. Obiecali wrócić za trzy tygodnie. Pożegnałam i wróciłam do Wroclawia.
W poniedziałek zawinął ekipę. Przez telefon tłumaczył się trudnościami coś muszą jeszcze poprawić, ale ja nawet nie wiedziałam, co mi opowiadał. Rozpoczął się okres oczekiwania, setki telefonów, i w słuchawce miły głos " abonent poza zasięgiem". Wieś czekała razem ze mną, „chłopcy” zrobili furorę. Długo będą wspominali moich górali,bo ubaw mieli i to za darmola.
Jeszcze przywiózł dwóch dekarzy aby wykończyli dach, zrobili "obróbki blacharskie" przy kominie" , założyli rynny itp. Po dwóch dniach zabrał ich powrotem, powodów było wiele, brak haków, rynien a najważniejsza powódź z tym niemożna było dyskutować. Pojechali a z nimi moje marzenia o wakacjach z prysznicem. Bezsilność, i złość to nie są miłe uczucia.
Poniżej zdjęcia z budowy domu i stan pozostawiony prze Firmę TATRA-DREW.
Oczywiście kamieniem nie obkładali, tą pracę wykonał mój kuzyn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia