Moje marmury
Domek się wietrzył a ja kombinowałam gdzie kupić trochę kamienia na komin. Dostałam nr telefonu i pojechałam na wycieczkę za Strzegom, kupiłam "trochę" 11 ton. Kuzyn obkleił komin i zaczął padać deszcz. Kolorów kamienia było wiele naliczyliśmy 40 odcieni. Wymyśliłam podłogę w łazience kamienną - czarną, wyszło super. Dalej na placu leżały sterty posegregowanych na kolory granitowych płyt, płytek wszelkiego rodzaju maści i gatunku. Deszcz dalej lał i górali widać nie było. Dwa razy była akcja pod tytułem w piątek będą. Sołtys pokój sprzątał, Pani Grażka zakupy ,gary obiadu ugotowane a później jedli tydzień ogórkową i mielone. Obciach na całą wiochę.
Mówią na mnie Basia od Górali
Miejscowość jest typowo letniskowa, są osiedla domków ale wszystkie na obrzeżach, moja działeczka jest przy wsi. Nie byłabym nikim szczególnym wsród mnóstwa letników gdyby nie mój dom z bala i prawdziwi górale. Jestem osobą kontaktową i lubię ludzi więc też pomogło mi to w nawiązaniu znajomości na wsi.
Do mojego domu ludzie chodzą na spacery, poszła fama po wsi, że mam podłogę z marmuru. Kuzyn który układał podłogę na biletach też by zarobił. Kabaret na całego. Dom bez okien, drzwi a oni marmury kładą- trzeba to zobaczyć.
Moje marmury to oczywiście wyżej wspomniane odpady od kamieniarza.
Podłoga jest niespotykana jedyna w swoim rodzaju, będzie fotka. Tarasik oczywiście w kolorze obwoluty domku. Mój mistrz kamieniarski skończył a moich górali dalej nie ma, jeszcze się łudziłam, że przyjadą zadzwonił i prosił o transzę, zaparłam się poprawisz dach jak obiecałeś to dudki będą, miał przyjechać za tydzień we wtorek. Na wsi znowu stan gotowości, pod składzikiem ( sklep) robią przy piwie zakłady, dziewczyny czekają i znowu obciach.
1 komentarz
Rekomendowane komentarze