Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    184
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    568

Wyłaz na strych


JoShi

891 wyświetleń

 

Już dawno zdecydowaliśmy gdzie ostatecznie ma być zamontowany http://domiogrod.bexlab.pl/na-poddaszu-walka-trwa/59/" rel="external nofollow">http://domiogrod.bexlab.pl/na-poddaszu-walka-trwa/59/" rel="external nofollow">wyłaz na stryszek. Nawet go kupiliśmy, tylko z montażem jakoś nam nie szło. Ja z dzieckiem na parterze niewiele pomogę, zabrać go na górę nie da rady (wełna tam trochę pyli). Ryś sam bez szans na dźwignięcie tego i wtaszczenie na górę. Przygotował tylko ramę w stropie w której wyłaz ma być zamocowany.

 

 

Zdarzyło się, że przyjechał dziś do nas mój brat. Przywiózł Rysiowi koła do CZty na których zmieniał ogumienie. Pogmerali przy motocyklu (wiadomo zakładanie kół to rytuał, przy którym obaj panowie muszą mieć ręce utytłane w smarze po łokcie) złożyli go do kupy, zrobili objazd i przyszli na obiad. W trakcie obiadu padła luźna propozycja. A może by tak dziecko zostawić na parterze z babcią i bratową a my we trójkę myk na górę i robimy ten wyłaz? Brat spojrzał na zegarek i mówi: nie ma sprawy. Mamy kwadrans. Bo muszę zawieźć dzieciaki na pokaz karate na którym mają wystąpić.

 

 

Wczołgałam się na stryszek niezasklepioną jeszcze trójkątną dziurą z naszej sypialni. Trochę miałam pietra, bo tam podłogi nie ma i trzeba po jętkach przemykać. Wyszarpałam wełnę z przygotowanego otworu i rozcięłam folię. W tym czasie panowie naszykowali podeścik, bo nie sięgali żeby podać mi ten wyłaz. Dostałam do łapki zestaw montażowy w postaci czterech kotew z ceownika i czterech nakrętek i czekałam przyczajona. Panowie dźwignęli skrzynię i umieścili ją w otworze, a ja najszybciej jak się dało nałożyłam i przykręciłam kotwy.

 

 

Oczywiście odmówiłam wracania dziurą, którą weszłam i zeszłam sobie kulturalnie po drabince, mimo iz skrzynia wisi tylko na kotwach i jeszcze przed Rysiem cała zabawa w poziomowanie i ostatecznie przytwierdzenie jej do konstrukcji stropu. Zdjęcia będą później, bo wszystko działo się tak szybko, że o fotografowaniu nawet nie myślałam.

 

 

Fajnie mieć takiego brata, który w potrzebie zastąpi dźwig z wysięgnikiem albo koparko-ładowarkę klasy Fadroma, a w ciężkich chwilach jest świetnym misiem, któremu można wypłakać się w mankiet. Dobry brat to skarb.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...