Ekipa miała wejść od wtorku, a tu minęła środa, czwartek, cały weekend i nic. Nie odbierają telefonów, nie dzwonią, po prostu kamień w wodę, jakby nie było umowy. Powiedziałem sobie, że jeśli nie oni, to już nie mam sił i czasu, żeby użerać się z innymi. Jeszcze konsultacja z żoną co robić i krótka decyzja: "Sprzedajemy to!!!" I w tej samej chwili telefon od majstra, że rodzinne sprawy, że pogrzeb, że zapomniał telefonu i od wtorku ( 17 sierpnia) zaczynają u nas pracę. Siła wyższa, zgoda. Znowu mam nadzieję
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia