Fundament grzewczy Legalett - dzień 4 z 4
I oto nadszedł najważniejszy dla nas dzień. Po przygotowaniu całego "uzbrojenia" dzisiaj będzie zalewana płyta.
Chłopaki standardowo pojawili się skoro świt na budowie. Za dwie godziny ma przyjechać pierwsza gruszka.
Chłopaki dokonują ostatnich oględzin. Patrzą czy każde połączenie jest powiązane drutem, czy łaty poziomujące są prawidłowo wypoziomowane.
Wykonawca stwierdził, że specjalnie przyjechali wcześniej i nawet wolą żeby to oni czekali na gruszki niż żeby to gruszki musiały czekać aż oni skończą przygotowania.
O umówionej godzinie podjeżdża 40 metrowa pompa i zaczyna się rozkładać. Moje dziecko jak to zobaczyło to uciekło. 40 metrów to dużo metrów zwłaszcza jak pompa rozłoży swoje ramie pionowo do góry. Wysokość ramienia miało wysokość 10 piętrowego wieżowca.
Kierowca tylko uważa, żeby nie rozkładać się z ramieniem, gdy zbliża się burza z piorunami :)
Zaczęło się lanie, wylewanie, gładzenie, poziomowanie i zacieranie betonu.
Moje dziecię patrząc na to wszytko spytało.
"Mamo, ci panowie tak długo układali te rurki a teraz to wszytko błotem zalewają" :)
Nastroje mięliśmy wyśmienite. Po trzeciej gruszce robota była skończona. A przed 14 płyta dwukrotnie zatarta.
Aż miło się patrzyło jak im się robota paliła w rękach a przy tym z jaką niebywałą precyzją i jakością wykonywali swoją pracę.
Wiem że wiele osób powie zaraz że cukrzę za bardzo ale w Polsce tylko narzekać potrafimy a jak ktoś dobrze robotę wykona to nie kwapimy się aby pochwalić go i stwierdzić gość był świetny.
A gość i jego ekipa był świetny.
No i cóż teraz łyżka dziegciu do tego miodu. Nasza czujność była na tyle uśpiona, że nie zauważyliśmy co zrobi betoniarka z nadmiarem betonu jaki pozostał i co robi pompa aby się oczyścić. A owe urządzenia po prostu wypluły na naszą trawkę przed podjazdem masę betonu.
Nie daliśmy się też przekonać, kierowcy gruchy, że wiele osób chciało by mieć taką betonową górę przed domem. Po pożegnaniu betonowozów, wzięliśmy łopatę, grabie i rozprowadziliśmy kupę betony po naszej drodze. Chociaż tyle. W zimę nie będziemy mieli problemu z grząskim gruntem przed bramą.
Tak oto zakończyła się nasza przygoda z fundamentem.
Jesteśmy szalenie zadowoleni i nieomieszkaliśmy zadzwonić do siedziby firmy aby pochwalić wykonawcę.
Rozmawiałem też z wykonawcą, że jesteśmy zadowoleni z jakości i tempa robót. i mam nadzieję że ma jeszcze dużo zleceń.
Wykonawca uśmiechnął się i powiedział, że zna swoją wartość, zdaje sobie sprawę jak pracuje i on nie potrzebuje za granicę uciekać w poszukiwaniu pracy i lepszej płacy.
Trochę nam się szkoda zrobiło, że to już koniec, że już po zawodach. Że już skończyli pracę.
Naoglądaliśmy się folderków reklamowych legaletu naoglądaliśmy się tych czerwonych rurek a w rzeczywistości te rurki widzieliśmy w sumie przez pół dnia po czym zostały bestialsko zalane betonem.
Gdybym drugi raz miał stawiać fundament chciałbym żeby mi go stawiała ta sama ekipa.
Chłopaki płytę zrobili dużo szybciej niż normalnie się stawia. Przypomnę przyjechali spóźnieni o jeden dzień i spieszyli się do swoich rodzin na weekend.
Dlatego myślę że na mojej budowie został ustanowiony swoisty rekord i mam jedną z najszybciej wybudowanych płyt fundamentowych (4 dni) i to z gwarancją na 30 lat :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia