pada sobie deszczyk pada sobie równo....
przez ten deszcz to można się choroby nie tylko morskiej nabawić, koparka była- wykopała, betonik zalany i to dokładnie... .po zalaniu ław okazało się że padało kilka dni i woda w wykopach stała i stał i pewnie stała by do dzisiaj gdyby nie mój brat, który przywiózł pompę i kazał wodę pompować. no to się pompowało około 5 tyś litrów i tak przez 3 dni. majster do pracy przyjść nie chciał bo mokro i glina z wykopów zjeżdżała do środka na ławę i deszczyk padał cholernik. więc mój brat - andrzej słodowy normalnie kazał mojemu ślubnemu palnik kupić do zgrzewania papy i..............pompa, wybieranie mazi łopatami + kielnia i suszenie palnikiem. Palnik na gaz z butli a jakże na 1800 stopni C. robota zrobiona i majster już musiał do wymurowania bloczków przyjść.. w domu przeczytałam instrukcję obsługi tego palniczka i włos mi na głowie stanął. bo z tym palniczkiem to trzeba z ostrożna i do tego w odpowiednich bucikach i rękawiczuszkach.a mój mąż koszulkę miał ino pomarańczową ale na nogach to japonki, dobrze że sobie z tego wszystkiego paluszków nie podgrzał.
i tak minął nam urlop.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia