słowa... słowa... słowa...
Architekt nie zadzwonił do nas, ale za to mój Miszczu zadzwonił do architekta i go o....ł! Rzuty maja być do wtorku gotowe... (kolejny termin, eh) Chyba byliśmy za bardzo pobłażliwi, ale nasza cierpliwość powoli się kończy (zwłaszcza moja). Bardzo mi się nie podoba dotychczasowy sposób "współpracy", ale może projektant trochę się zmobilizuje. Jak dotąd, za dużo slow rzucanych na wiatr i zero działania. W końcu nic na sile - jak nie będzie się dalej układać miedzy nami, to chyba powinniśmy jednak się rozstać i znaleźć kogoś bardziej konkretnego i rzeczywiście zainteresowanego wykonaniem dla nas projektu...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia