Kolejny ciężki dzień
Dziś podratowała mnie meliska to ,że rodzinka zdrowsza i nasz nowy KOT "Burek" przybłęda pojawił się znikąd w domku ,nie wiemy skąd i jak się dostał do środka.Co go wyniosłem na drugi dzień znowu spał na resztkach wełny na poddaszu.
Wracając do ciężkiego dnia,zaczęło się od elektryków ,którzy z dziką radością zakomunikowali mi ,że ci co robili poddaszem powiercili ich kabelki i trzeba pruć ściany i kłaść nowe kable,mało zawału nie dostałem i nogi się pode mną ugięły . Tynkarze wcześniej się zapowiedzieli więc na szczęście od razu poprawili nie tak duże zniszczenia na szczęście.Oczywiście kasa dodatkowa poleciał do obu ekip za partolstwo ekipy od poddasza.Z nimi też był problem bo musiałem osobiście naprawić im wjazd na drogę dojazdową.Moim biednym samochodzikiem przewiozłem 400 KG trelinek w bagażniku.Oczywiście musiałem szybko to poukładać w błocie i wrócić do pracy.Jak wariat normalnie się napracowałem, bo mieli być o 16:00 a i tak przyjechali o 13:00 i na piechotę doszli, bo nie zdążyłem .
Jutro sobota, ale odpoczynku nie ma. Jedna ekipa ma wstawiać drzwi wejściowe, a druga montować balustrady na balkonie i na schodach. Trzeba też kupić płytki do kuchni i łazienek, bo znajomy majster, który się tym zajmie, właśnie ma czas.
Zamówiłem też grzejniki.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia