Dom w Lesie
Kania owszem, pięknie urosła, ale w całej okazałości była w środę, kiedy niestety nie miałem aparatu. Dziś niestety była już na tyle skapciała, że nie ma się czym chwalić.
Pojechaliśmy dziś z małżonką "na salony". Teoria była taka, że poinspirujemy się, może jakieś promocje się trafi... ale gdzie tam. Ja, owszem, inspirowałem się glazurą ścienną udającą skórę na ścianie, taką pikowaną, z guzikami, cena - jakies dwieście parędziesiąt PLN za metr kwadratowy, czy też nawet bardzo ładnymi płytkami kosztującymi prawie 600 (sześćset) zł/m2, żona zaś oglądała sobie jakieś płytki nawet z cenami odrobinę bliższymi ziemi, ale i tak dwa razy droższymi niż to, co chcemy na nie wydać.
Ech, gdzież się chamstwu pchać na salony... do hipermarketu marsz, w promocjach buszować!
A na poważnie - jakie salony, takie i "chamstwo" Tyle dobrego, że odkryliśmy wreszcie, z czego będzie nasza podłoga w salonie. O, z czegoś takiego (ta niżej):
http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TJUQXcc3L2I/AAAAAAAADco/k63ghL1H91U/s912/JP181000.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TJUQXcc3L2I/AAAAAAAADco/k63ghL1H91U/s912/JP181000.jpg
Nazywa się to "doussie" i kolorystycznie chyba najlepiej trafia w kolor naszych okien. Jeden tylko problem przy okazji wyszedł. Robiąc wylewki miałem na uwadze fakt, że salon=deska podłogowa, parkiet lub panele drewniane, reszta świata (ta przylegająca) - terakota, a ponieważ cała ta drewniana kołomyja zwykle wychodzi gdzieś ze 2cm gruba, to i nakazałem zrobić wylewki w salonie 5mm niżej względem reszty. No bo: parkiet porządny to minimum 22mm, panel drewniany z podkładem też ze 20mm, deska... deska też myślałem że te 2cm będzie miała.
A tymczasem, jak się okazuje, dechy z drewna egzotycznego mają 15mm. I co? I duuuupaaaa..... W kuchni będzie terakota 8mm plus klej 5mm, razem 13mm, podczas gdy w salonie wylądują dechy 15mm i mamy (uwzględniając fakt, że wylewka w kuchni jest 5mm wyżej) 3mm różnicy...
I tu muszę zasięgnąć języka u parkieciarzy, czy jest szansa na to, że deski klejone na kleju podskoczą choć z milimetr? Co prawda, jak stare przysłowie pszczó... TFU! tych, no, stolarzy mówi, że "klej najlepiej trzyma jak go wcale ni ma", ale tu nie ma siły, też się go przecież nakłada pacą grzebieniową i może choć tą odrobinkę wzniosu da się uzyskać? Wtedy klejąc płytki w kuchni mógłbym próbować robić to na cieńszym kleju i jakoś się wyrobić. Bo przecież kurcze, nie wyleję 3mm warstwy wylewki samopoziomującej! może są jakieś maty głuszące, jak do paneli, ale klejone do podłoża, a do nich klejone z kolei dechy?
Oglądaliśmy sobie dziś też i takie cudeńka, wreszcie na salonach bardziej nas godnych
http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TJUQWyQpxcI/AAAAAAAADck/ZwOMdl61Hak/s912/JP180983.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TJUQWyQpxcI/AAAAAAAADck/ZwOMdl61Hak/s912/JP180983.jpg
Co dalej? Przygotowania do sezonu grzewczego w toku. Malowałem dziś ściany mające docelowo się znaleźć za grzejnikami. Bowiem, jak stwierdziłem, teraz to jest odrobinkę prościej zrobić, niż później, jak już będą grzejniki.
http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TJUQYAVZLXI/AAAAAAAADcw/1IsNw2ExEjg/s912/JP181011.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TJUQYAVZLXI/AAAAAAAADcw/1IsNw2ExEjg/s912/JP181011.jpg
Podłubałem sobie też trochę przy "kabelkach" (grrrr, jak ja nie cierpię tego określenia!). Głowica Krone już w pełnym rozkwicie:
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TJUQYcvKgNI/AAAAAAAADc0/V545awKY1e8/s640/JP181012.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TJUQYcvKgNI/AAAAAAAADc0/V545awKY1e8/s640/JP181012.jpg
No i popodpierałem już do końca dach w miejscach sfuszerowanych przez wstawiaczy połaciówek, żeby nam się na głowy nie zawalił. Wstawiona jest dodatkowa podpora tego czarnego wymianu, a na krokwi z boku jest dobita deska wzmacniająca.
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TJUQXtFpUCI/AAAAAAAADcs/r_SYkNNH6hQ/s912/JP181010.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TJUQXtFpUCI/AAAAAAAADcs/r_SYkNNH6hQ/s912/JP181010.jpg
I to by było na tyle. Robiłem jeszcze rozdzielnię od oświetlenia ale zdjęć niet. Zapomniało mi się.
J.
PS:
Ach i zapomniałbym. Zając! Nie przymierzając! Spod nóg mi uciekł, kicając. I przez bramę na ulicę wypruwając.
Brama była z okazji naszego przyjazdu otwarta na oścież (znaczy siatka pełniąca role bramy była odciągnięta na bok), natomiast skąd on się na naszym terenie wziął wcześniej - o, to jest ciekawe pytanie. Musiał się skubaniec gdzieś pod siatką przecisnąć, miejsc, w których mógł to zrobić nie brakuje, ogrodzenie cały czas mamy mocno tymczasowe, pocieszające w każdym razie jest to, że w okolicy mimo licznych budów i cywilizacji coraz mocniej stukającej nam do drzwi, cały czas są jeszcze zające.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia