Ścianki działowe.
Przechadzamy się po naszym pustym domu. Dosłownie pustym, bo na fundamencie są tylko ściany zewnętrzne.
W tle za wigwamem naszej pociechy widać rosnący dom.
Póki co jedynie wigwam ma dach :)
Ścianki działowe, a raczej szkielet ścianek, już przyjechały zmontowane na budowę. Leżą sobie przed domem i czekają na montaż ale mimo wszystko jest to dla nas takie nierealne.
Podczas doglądania budowy stwierdziliśmy że mamy pierwszego lokatora.
Pająka, który zadomowił się w otworze okiennym kuchni.
Następnego dnia chłopaki dali czadu i naszym oczom ukazał się szkielet w szkielecie czyli szkieletowa konstrukcja ścianek działowych.
Nasza garderoba i sypialnia dzieciaków rośnie w oczach.
Nie może zabraknąć też planów
A plany jak plany. Zadziałał głuchy telefon. Ktoś czegoś nie przekazał, ktoś czegoś zapomniał i w końcu ktoś na stolarni stwierdził, że za blisko drzwi będziemy mieli między sypialnią a garderobą i łaskawie bez konsultacji z nami przestawił jedną ze ścianek. Dodajmy wyliczonych co do centymetra ścianek. Dzięki temu pozbyliśmy się możliwości otwierania włazu z podłodze do centrali grzewczej.
Dobrze że robimy kanadyjczyka i w porę moja lepsza połowa to zauważyła, bo panowie na naszą prośbę po prostu podnieśli całą ścianę i przesunęli ją o 5 cm.
Niejako z automatu zawinszowali nam przy okazji przymusowe zmniejszenie drzwi od garderoby o te 5 cm.
Szczęście w nieszczęście, że to ta sama stolarnia będzie wykonywała drzwi co ściany, wiec będziemy mieli zrobione drzwi na wymiar.
Edytowane przez pawgar
3 komentarze
Rekomendowane komentarze