Dom na ul. Różanej
Zaczął się kolejny tydzień. Murarz jutro narazie kończy, a na dniach przychodzi człowiek od dachu. Jutro mają dostarczyć drewno na cały dach, ma być grucha do zalania stropu garażu i 2 stóp na "ganku". Coraz częścej obawiam się, że przesadziliśmy i to nie jest domek ale "wielka chawira". Co widzę inne domy to porównuję, bo miał być domek z białym płotkiem i ogródkiem :) a robi się wielka chata. Pocieszam się, że brat ma prawie 3x większy dom i daje radę z utrzymaniem.
Dziś zaobserwowałem u siebie, że mnie już nerwy ponoszą w tych 47m2 blokach. Nie mam na nic miejsca, jest ciasno i cholera do dupy. Nigdy nie mieszkałem we własnym domu, ale wiem już napewno że nie chcę w bloku. Sąsiadka regularnie mnie zalewa, nie ma gdzie wyjhść, tylko od okna do okna. Nie ma miejsca na nic, mój wózek stoi w przedpokoju, jak porozkładam spanie to w pokoju nie mozna się ruszyć, poprostu tragedia. Sam nie wiem jak ja tyle mogłem wytrzymać w tych blokach. Na dziś mam nerwy na bloki, a z drugiej strony przeraża mnie ten dom, a dokładniej pisząc jego koszta. Dziś zawiezliśmy odpis księgi wieczystej, gdzie napisane, że to już nie nasza własność ale za to obniżą nam o 1% oprocentowanie :) czyli się cieszyć, płacząc.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia