Dom na ul. Różanej
Środa, dziś dramatycznie zacznę tego mojego "dziennikowego bloga". 7.38 wstaję, wyluzowany jak to po dobrym spaniu i śnie. Odwiedzam łazienkę, wykonuję standardowe czynności: mycie zębów, 2 min., przepłukanie mordki, mydłem, szybkie rozciągnięcie się przed lustrem - o kurka ale fajny ze mnie gość Wychodzę z łazienki godz. 8.05, piję kawę i w między czasie uruchamiam komputer. Zanim dopiłem kawę, to poczta sprawdzona, zalogowany do firmy, więc pracuję. Mijają godziny, a mi co chwilka, jak to rasowemu facetowi co 5 min. w głowie sex, mi w głowie budowa W końcu miał być dzwig i miało się zaczą już na dachu. Nie wytrzymałem, godz. 14 pędzę na działkę, a że mam przysłowiowy rzut beretem, godz. 14.02 i jestem.
http://pietrek317.webpark.pl/06280017.JPG
http://pietrek317.webpark.pl/06280020.JPG
Belki na dachu, murłaty przytwierdzone, rośnie dach, rewelacja. Nareszcie zaczyna wszystko obrazować przyszłość. Murłata, jedna belka, druga belka, no i jeszcze jedna będzie na szczycie. Wszystko wygląda super, coraz bardziej super, a co najważniejsze nasz domek jest najniższy ze wszystkich wokół, a to mi się jeszcze bardziej podoba. Jak na dziś postawili prawie pół konstrukcji, przykręcili 5 krokwi z nastu, wszystko się trzyma i jest solidne.
http://pietrek317.webpark.pl/06280026.JPG
Dziś nawet optymistycznie na to wszystko patrzyłem, stop się trzyma, dach powstaje, ściany nie pekają, czego potrzeba więcej, chyba tylko zniknięcia kredytu A jutro od rana dalej lecą dach, w takim tempie może skrócą czas na jego stworzenie.
A murarz robi kominy, idą do góry równie szybko jak dach, jak tylko wyjdą poza niego robię próbę ognia, no i przede wszystkim dymu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia