Mały z32 Magdy i Artura
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Postanowiłam założyć dziennik budowy. Mam nadzieję, że będzie to dłuuuugi dziennik, opisujący naszą drogę do własnego „zeta”…
Dawno, dawno temu (ok. 12 lat temu), gdy zaczynaliśmy remont naszego prawie 100 metrowego mieszkania w kamienicy małego miasteczka, nawet nie marzyliśmy o swoim domku… trzy lata temu nabyliśmy śliczną działkę na wsi, ale raczej tylko dla okazyjnej ceny… a nie z myślą o budowie. Tym bardziej, że córka chodzi do szkoły w naszym miasteczku, ma tu koleżanki, obie babcie i dziadków, więc zamarzyła nam się działeczka w naszej miejscowości…
Ceny powaliły nas z nóg… ale udało nam się nabyć 6,2 arową działkę w cichym miejscu… już przy kupnie, wiedzieliśmy, że możemy mieć z nią problemy, ale i tak postanowiliśmy ja nabyć…
Otóż PZP w naszej miejscowości ma w swoich zapisach, że działka budowlana ma mieć nie mniej jak 10 ar+-10%...
Postanowiliśmy walczyć, może się uda… Co wyjdzie z tej walki – nie wiemy…
Długo zastanawialiśmy się nad projektem. Mając na uwadze wielkość (a raczej małość ) działki i nasz ograniczony bardzo budżet zdecydowaliśmy się na projekt studia 500 – z32.
Domek mały, ale idealnie wpasuje się na naszą działkę. Ma wszystko co nam potrzeba. Może nie ma zbyt ustawnego salonu, ale jakoś sobie z tym poradzimy.
Udaliśmy się do pani architekt i podpisaliśmy stosowną umowę – pani załatwi nam projekt, geodetę, mapki i zrobi projekty instalacji i wtedy złożymy papiery do starostwa.
A póki co, mąż walczył z wszechobecnymi chwastami, pokrzywami i innymi roślinami rosnącymi na naszej działeczce. Śmialiśmy się, że mamy własną prywatną dżunglę.
Działka jest w super miejscu, cicho i spokojnie, ale poza wielkością, ma jeszcze jeden poważny feler, a mianowicie - na wjeździe rośnie drzewo…duże i stare… nie blokuje wjazdu całkowicie, ale niestety poważnie go ogranicza. Złożyliśmy stosowny wniosek do urzędu i czekamy…już nam zapowiedziano, że nie będzie to łatwe, bo drzewo jest stare, ale zdrowe, poza tym jest jedynym drzewem na ulicy… i tu mogą oponować sąsiedzi.
Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że decyzja będzie pozytywna dla nas… zobaczymy, ma zebrać się komisja ze starostwa i decydować. Gdzieś czytałam, że w ostateczności pozostaje sąd i powołanie się na KK i punkt o możliwości użytkowania swojej własności i konieczności usunięcia przeszkód które to utrudniają… przepis z tego co czytałam jest bardzo ogólny, ale zawsze coś…
Jak na razie ze zgromadzonych dokumentów mamy;
Decyzję o warunkach dostawy wody i odprowadzeniu ścieków,
Decyzję o warunkach przyłączenia do sieci energetycznej
Wypis i wyrys z miejscowego planu zagospodarowania.
Wszystko jest u architekt…
Zastanawialiśmy się także nad ogrzewaniem. Nie znam się na tym za bardzo i zdaję się w tej kwestii na męża, który zadecydował, że:
Będzie kominek z rozprowadzeniem ciepła i piece akumulacyjne, bojler na ciepłą wodę – może solary, ale to jeszcze zobaczymy.
W obecnej chwili nasze 100 m2 ogrzewamy gazem i dogrzewamy kominkiem i sprawdziłam ile nas to wyniosło: drzewo – nie wiem, około 500 zł 2 lata temu- gaz za cały rok 3600 zł, gotowanie, woda, ogrzewanie… dużo – mało… nie wiem…powiedziałabym przeciętnie, ale oczywiście najdroższe były miesiące zimowe…Liczymy się z tym, że piece wyjdą drożej, ale odpadną koszty doprowadzenia gazu. Jak będzie – czas pokarze.
Projekt zamówiony, więc odpadają inne źródła ciepła, kotły i tego typu.
Zostaje jeszcze najważniejsze… sprzedaż naszego mieszkania…
To już historia na inny wątek… mamy co prawda chętnych kupców, dali niewielką zaliczkę, podpisaliśmy umowę, ale…sami kupcy muszą sprzedać swoje mieszkanie ok. 300 km od nas i też mają niejaki problem…
Póki co, załatwiamy papiery i może fundament…reszta po sprzedaży mieszkania…
A więc plany są takie jak powyżej, a co będzie – opiszę …
Zdjęcia pojawią się jak tylko nauczę się je wklejać
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia