Dom na ul. Różanej
Własnie dziś moja druga połowa, zwana Martą wydała opinię na temat prowadzenia przeze mnie dziennika. Brzmiało to mniej więcej tak - jest nudny, suche fakty, bla bla bla, a z racji że dziś ma imieniny wysłuchałem ją ze stoickim spokojem i przyznałem rację, to taki dodatkowy prezent ode mnie. Tak więc dostałem burę i mam się poprawić bo inaczej zrobi mi zazi. Tak więc dziś poetycko opiszę wydarzenia ostatnich dni na działce. A więc jak już wsopomniałem budowę opanował elektryk, nawiasem mówiąc wujek. Od rana do wieczora było tylko słychać stuki, puki, wiercenia i odgłosy młota. W 4 dni okablował cały dół i chyba o niczym nie zapomniał, mam taką nadzieję, bo jak po tynkach coś nie zadziała to to będzie przykro. W zasadzie cały dom wygląda jak szwajcarski ser, podziurawiony i poprzeplatany kabelkami. Tak więc salon oplata sieć kabli przygotowanych na powieszenie sztuki zwanej obrazami. Tak sobie wymyśliłem, że będę miał obrazy i to nie jakieś bele jakie ale namalowane przez mego przyjaciela - a niech się czuje wyróżniony. Już oczyma wyobraźni widzę palące się drewno w kominku i oświetlające delikatnym światłem, działa sztuki na każdej ze ścian, a ja w środku jak ten marchand czy cuś. Teraz wkradnie się trochę nudy i bla bla bla, a więc wczoraj w godzinach popołudniowych miałem przyjemność zapoznać się z wyceną hydraulika. Młody facet i dający wrażenie, że wie o czym mówi. Propozycję analizuję, jakby nie było opiewa na prawie 22.000 - robocizna + materiał + piec. Czy to dużo?? po przeczytaniu kilku innych dzienników budowy dochodzę do wniosku, że nie wybiega poza ani dolną ani górną granicę. Piec musi mieć conajmiej 25kv, w końcu z upragnionego domku z ogródkiem, pojawiła się chata i kto wie czy ogródek się zmieści. Trzeba będzie zaprowadzić kuchenny ogródek w doniczkach.
Murarz mi narazie zmykł i wszyscy go wypatrują z utęsknieniem, w końcu paru rzeczy nie dokończył twierdząc że takie pierdułki obskoczyć można szybciutko. No i właśnie czekam na to "szybciutko", bo brak ruchu na budowie strasznie demotywuje i wpędza w depresję. Na szczęście jakieś ruchy są, powoli znikają stęple z budowy, resztki desek itp. zaczyna być porządek.
Najciekawszą rzecz odkrył dziś wuj elektryk, uniósł blat z desek jaki mam położony od ok. 2 tyg. na wjeździe okna tarasaowego, tak abym mógł swobodnie poruszać się po własnym domu. I co tam znalazł?? ... ok. 20-30 puszek po piwie, ktoś sobie znalazł niezłą kryjówkę. Od razu przypomniała mi się sytuacja gdy zobaczyłem co majstry robią z butelkami po np. wódce, aby się nie walały po budowie. A więc wbijają je w ziemię w budynku i teraz nasuwa się pytanie, ile ja ich mam w ziemi?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia