Dom na ul. Różanej
Już tydzień mija jak się nic nie dzieje na budowie, okropieństwo. Pomijając rosnące chwasty, a przede wszystkim moje, osobiście wsadzone arbuzy, to marazm. Ale muszę wrócić do moich arbuzów, a więc posadziłem je pomimo lżenia i żartów skierowanych ku mnie, od kogo .... ?? od osób najbliższych. Ale cóż, rodzina to nie najważniejsze osoby stworzone do podziwu, mam swoich przyjaciół. Tak więc mój arbuz posadzony z pestki najpierw się rozrósł jak ogórek, zakwitł przy towarzyszącym temu faktowi mojemu zachwytowi, a na koniec wypuścił kilka owoców. I pomimo, że tylko 1, słownie jeden rokuje na dużą sztukę, to mnie to nie martwi. Będzie mój, jedyny, piękny, zielony w paski, ogromny, soczysty i słodki w środku. Zjem go na oczach wszystkich tych ironicznych paskud
http://piotrt.w.interia.pl/08020001.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/08020003.JPG
A na budowie .... cóż, czekamy na murarza, w przerwie poszedł na "moment" gdzieś tynkować. Moment miał trwać ok. tyg., a jutro mija 2 - tragedia. Na szczęście w przyszłą środę, tzn. około przyszłej środy przyjedzie blacha na dach. Cytując sprzedawcę "jest w fazie załadunku" Czyli za ok. tydzień, no dokładam standardowe parę dni, blacha zwana "ciemna czereśnia" - kolor który znają tylko kobiety, dla mężczyzn wersja prostsza "brązowa", pocznie okrywać nasz dach. Do tego wyrośnie, oczywiście wcześniej komin x 2, w kolorze zbliżonym i będzie cud malina, a raczej cud czereśnia
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia