23 października 2010 - "pierwsza łopata" poszła w ruch!
Dziś rano (sobota) Inwestor dokonał przekazania kluczy do bramy Panu J., który będzie szefował wykonaniu fundamentów pod nasz dom.
Około godziny 10-tej na działce pojawiła się Inwestorka z dwojgiem małych Inwestorząt.
Jak każda szanująca się Pani Domu, Inwestorka zaczęła marudzić... że dom jakoś tak za bardzo w prawo. Małż cierpliwie pomógł wymierzyć, posłusznie przyniósł książkę z planem zagospodarowania działki... i wspólnie z Panem J. orzekli, że "chyba tak musi być". Inwestorka nieco zbita z tropu już nie protestowała.
Jednakże sprawa "budynku za bardzo w prawo" nie dawała Inwestorce spokoju przez całą noc. Coś wołało w jej głowie "myśl, myśl, myśl!". Okna salonu o niecałe 5 metrów od granicy działki męczyły i męczyły...
Rano, po wypitej kawie, w ciszy poranku (dzieci i małż śpiące smacznie jak psiaki Pluto) Inwestorka zawołała: EUREKA !
Potem poszło już jak burza: szybka wizyta na działce z miarką 20-metrówką, telefon do geodety i do majstra, kurs do majstra po mapki, z powrotem do geodety... geodeta najpierw: "niemożliwe!" a chwilę potem łapie się za głowę: "dobrze, że to teraz wyszło, a nie po zalaniu ław!"...
Wytyczył wszystko ponownie jeszcze tego samego dnia (niedziela) - niby powinien, bo on to się kropnął, ale dzięki Mu za to
Jutro ciąg dalszy szalowania... a raczej szalowanie od nowa.
Taki mały falstart...
Pozdrawiamy.
1 komentarz
Rekomendowane komentarze