Dom na ul. Różanej
Sporo czasu minęło od ostaniego wpisu, jedyne usprawiedliwienie to takie, że tynkarzo/mrrarzo/wszystko naprawdę jakoś się nie spieszył. Pewnego dnia stwierdził, że ten etap możnaby osiągnąć w 3 miesiące, nie w pół roku. Cóż mi dodać, już dawno to wiem.
A co na dziś, hydraulik przychodzi w styczniu, ludzie od ścianek z karton-gipsu też w styczniu, więc zapowiada się na pracowity styczeń.
Na dziś kupujemy materiał na poddasze, materiał na hydraulikę i na tą chwilę piec lokalnej firmy. Stwierdziliśmy, że firma dość długoletnia, znam osobę zadowoloną z pieca, serwis bliziutko, no i parametry, przynajmniej na papierze dobre. Piec ma miec dodatkowe ruszta, co by spalać nie tylko groszek.
A co na dziś w domu. Tynki skończone, bez szlamówki i białkowania, to po hydrauliku. Wylewki już pod płytki są w garażu i spiżarni, no i potężna wylewka w kotłowni pod piec. Okna są czyszczone z "zamaszystości" tynkarza, chudziak regularnie zmiatany, czyli porządki.
Parapety powprawiane, oczywiście wewnętrzne, czyli już nigdzie nie zawiewa oknami.
A najważniejsze, kominek wybudowany, prawie otynkowany i na wiosnę będzie gipsowany. Na dziś wybieramy kolor tła, może czerwień przecierana, może brąż, może bordo, a może jeszcze inne.
http://piotrt.w.interia.pl/12020002.JPG" rel="external nofollow">http://piotrt.w.interia.pl/12020002.JPG
http://piotrt.w.interia.pl/12080003.jpg" rel="external nofollow">http://piotrt.w.interia.pl/12080003.jpg
http://piotrt.w.interia.pl/11260003.jpg" rel="external nofollow">http://piotrt.w.interia.pl/11260003.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia