dom się rysuje - papiery leżą - czas płynie
Pewnych rzeczy nie przyspieszę, choćbym chciała. Idiotyczna mapkę do celów pomiarowych dla elektrowni, będą robić tydzień. I to nie w Koluszkach, gdzie pojechałam, ale w Łodzi ("Kto pani powiedział, że ja mapki robię? To nie moja sprawa. Czyja? Nie wiem. Wejdzie pani do internetu i sprawdzi sobie."
O - tyle urzędniczka przemiła. Trochę się boję, że to żona naszego kierbuda. Nie sprawdziłam nazwiska na drzwiach (mea culpa) i teraz nie wiem, czy mogę tam jechać sama, czy męża słać każdorazowo.
A dom się rysuje - dzwonił architekt dziś i obwieścił, że wstępne rysunki już są, ale chciał się upewnić, co do pompy ciepła. Nie wiem, czego się spodziewać, bo zapytany, jak poszło, powiedział, że "hmm, zobaczycie sami". Czy to jest dobry prognostyk?
Powinnam jakieś wsteczne odliczanie włączyć - coś jakby studniówkę do budowy można by obejść wtedy. Bo do wiechy to ciut daleka droga - chyba świętowanie trzeba będzie zaliczyć ciut wcześniej
Trzymajcie się
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia