wycena hydraulika
Dziś dostałam wycenę od hydraulika, na bagatela ok 39 tyś . Tak sie nam wydawało że ok 30stu to wyniesie, a tu prawie dycha więcej. Wycena obejmuje
*instalacje centralnego ogrzewania - na parterze: skucie wylewki w łazience pod ogrzewanie podłogowe i chyba w kuchni też, płukanie wszystkich grzejników które zamontował jeszcze poprzedni właściciel, płukanie wykonanej już instalacji ogrzewania, , i jeszcze coś tam... a na poddaszu nie ma wylewek (na szczęście) więc już bez kucia - instalacje ogrzewania podłogowego i pod grzejniki
*instalacja centralnego odkurzacza - na parterze trzeba kuć wylewkę
*instalacja wodno kanalizacyjna - parter wiadomo, trochę kucia i przeróbek
*instalacja pod solary
*cała kotłownia do przerobienia
*przyłącz gazu od skrzynki w ogrodzeniu do budynku z kopaniem i wewnętrzna instalacja
*w tym wszystkie materiały, dwa piece ( gazowy 26kw i żeliwny na węgiel), grzejniki, montaż, wszystkie przeróbki na parterze. Zapewniają serwis gwarancyjny i pogwarancyjny.
Firma z polecenia, maja własny sklep, właściciel młody, konkretny, widać że zna sie na rzeczy, iiiii... pochodzi z tej samej wsi co szanowny mój małżonek . Dopiero jak Krzysiek (właściciel tej firmy) przyjechał do nas na działkę, okazało sie, ze sie znają z moim M., bo M. jako że juz od 10ciu lat w rodzinnej wsi nie mieszka to nawet nie wiedział że tam jest taki fachman-hydraulik-od-wszystkiego.
Nie wiem czy te 39 000 to dużo , mało, czy w sam raz; nawet nie będziemy szukać innego wykonawcy, Krzysiek zrobił na nas dobre wrażenie, zobaczymy jak będzie z wykonaniem.
I jeszcze, jako że nie byliśmy pewni czy stać nas będzie na solary w tym roku, poprosiliśmy go o osobną wycenę i kolektory słoneczne 2-płyty z montażem kosztowałyby ok 8,300 zł (juz bez instalacji, bo ta wliczona została do powyższych instalacji).
A teraz najlepsze: rozmawiałam z panią-przyszłą-sąsiadka i przyznać muszę że tak mało rozgarniętej dorosłej osoby , jeszcze nie spotkałam:-?
poniżej skan mapki + moje maziaje pokazujące na niebiesko, miejsce gdzie kazano nam sie przyłączyć do kanalizacji - czyli przez drogę dojazdowa sąsiadów; na różowo studzienka zalana asfaltem na drodze miejskiej, (latem tego roku położono nawierzchnię asfaltową) i na jasny-nieb, kolejna studzienka w drodze
http://lh6.ggpht.com/_GmcJjHhFRMI/TORs2ZX4MII/AAAAAAAAAEg/KNxCrKas8jY/s640/mapka%20-%20kanalizacja.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_GmcJjHhFRMI/TORs2ZX4MII/AAAAAAAAAEg/KNxCrKas8jY/s640/mapka%20-%20kanalizacja.jpg
wracając do pani-przyszłej -sąsiadki, to juz dwa razy rozmawiałam z nią na miejscu pytając czy wyraża zgodę na wejście w jej drogę, tłumaczyłam, pokazywałam, obiecywałam, bla bla bla...
za pierwszym razem nasłuchałam sie ho ho ile rzeczy i stwierdziła ze musi z mężem porozmawiać ( no ok , to normalne) i kazała przyjechać na drugi dzień; drugiego dnia zjawiłam sie u pani-przyszłej-sąsiadki z nadzieją, że jej mąż głowę ma na karku i swej żonie przemówi do rozsądku, i że zgoda będzie... ale skądże ! nasłuchałam sie znowu co niemiara, jacy to oni (wodociągi, burmistrz i wszyscy którzy kazali kopać w jej drodze) są nienormalni, że mamy studzienkę zaraz przy wjeździe(jej mąż też niezadowolony, pamięta tą studzienkę), ale zalali ja asfaltem i teraz ja powinnam to zgłosić, niech te studzienkę wykopią spod asfaltu i wtedy do niej mogą kazać nam sie podłączyć, a nie robić problem mi i jej każąc niszczyć jej drogę, i dalej bla bla bla... na koniec dla mi nr tel i kazała dzwonić. Moja uprzejmość do tej pani sie wyczerpała, kazałam mojemu M. do niej dzwonić, chociaż biedaczek za granicą tyra na ten nasz dom. Dzwonił, ale pani-przyszła-sąsiadka z mężem jeszcze raz nie rozmawiała, kazała dzwonić następnego dnia. ręce opadają ... zadzwoniłam dziś, po kilku dniach, pytam milutko: i jaka decyzja? wyrażają zgodę czy nie? a pani-sąsiadka dalej o tej chole**ej studzience co jest pod asfaltem, powiedziała że ona na 100% wyrazi zgodę, jeśli będzie trzeba, ale nie teraz, bo jej mąż (jednak równie dziwny men) uparcie twierdzi że studzienka jest 15cm pod asfaltem i jak przyjedzie (a więc nie ma go w domu) na święta to on nam TĘ STUDZIENKĘ WYKOPIE SPOD ASFALTU:jawdrop:[ co ja sobie o tych ludziach pomyślałam to szkoda słów] dodała że najlepiej niech sie dogadamy z jej mężem jak będzie, czyli za miesiąc , tłumaczenia że to nie od nas zależy gdzie mamy kopać i gdzie sie podłączyć do kanalizacji, na nic sie zdały, kobieta jest &^*%& i co tu więcej mówić, zakończyłam rozmowę uprzejmie, bojąc sie że zaraz powiem głośno do słuchawki co myślę i spapram całą sprawę ...
nie wiem co z tą kanalizacją zrobić, projektant mówił że burmistrz nie wyda zgody na niszczenie nowej nawierzchni, co mnie nie dziwi zresztą ... musze jutro porozmawiać z anaszym kierownikiem budowy i projetantem w jednym, co z tym fantem począć..
[/size][/size]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia