Hm, na ten rok...
Jako że podchodzimy baardzo lajtowo do tematu budowania... może aż za bardzo... to jeszcze nie "zamknęliśmy " roku. Liczymy się z tym, że pogoda lubi płatać figle. Jakoś nie wierzę, że zima będzie tak ciężka i długa, że nic nie będzie można zrobić...
Po pierwsze fundamenty nie zasypane. Kierbud pozwolił nie zasypać, bo nie są jeszcze zabezpieczone, więc podobno mogą tak stać. Też myśleliśmy, że nie mogą, ale jednak podobno mogą.
Po drugie, korci nas - mnie konkretnie ("kierowniczkę") - żeby jednak zrobić ten drenaż jeszcze teraz jakoś niedługo. Z drugiej strony - najpierw musi być z zewnątrz "wymalowany" fundament. Z trzeciej strony - nadchodzi zima. Po czwarte - jesteśmy z mężem zapracowani i raczej nie mamy czasu wyczekiwać na słoneczną pogodę i gnać na działkę, żeby pomalować SUCHY fundament.
Czy dobrze rozumiem, że mikel_1 też zamierza robić drenaż?...
Z tego, co się zorientowaliśmy:
1. Robimy dookoła fundamentu dołek ze spadkiem od najdalszego do najbliższego melioracji narożnika domu. Właśnie sposobu wykonania tego dołka nie jesteśmy pewni. Jak daleko od muru? Chyba raczej blisko, żeby drenaż przylegał do fundamentu (wymalowanego na czarno i opatulonego styro i folią kubełkową). Ale jak zrobić ten spadek??
2. Kładziemy w tym dołku wzdłuż muru geowłókninę, ani cienką, ani grubą, najlepiej z tych średnich. Ma jej być tyle, żeby potem można było cały drenaż zamknąć od góry szczelnie jak tortillę Podobna można przedtem zastabilizować dno dołka piaskiem...
3. Sypiemy 10-15 cm żwirku, średnicy hm... nie pamiętam, taki średni...
4. Kładziemy rurę plastikową, taką żółtą "karbowaną". Gołą. Chociaż do gliniastych gruntów polecają w otulinie kokosowej...
5. Przysypujemy znowu żwirkiem.
6. Zawijamy bambołę z geowłókniny. Można załapać fastrygą
7. Przysypujemy piaseczkiem, dużo dużo.
8. Kładziemy kostkę hm... granitową...
No może NA RAZIE bez tego 8 punktu...
Aha, trzeba jeszcze przygotować do narożników domu te studzienki rewizyjne czy jakoś tam.
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze