..
Budowa naszego domku w tym roku stanęła na etapie zalania stropu nad piwnicą.
Bardzo się cieszę z tej budowy, mimo, że nie zawsze do tej pory było fajnie. Chociażby dlatego, że murarze, którzy mieli być ekstra fachowcami, sprawili, że teraz na samą myśl o nich włos się na głowie jeży...Jakieś puste dziury między pustakami, bez zaprawy, jedno okno większe, drugie mniejsze,jedna ściana przesunięta o 10cm bez mojej zgody, poprostu jak przyjechałam na budowe to się okazało, że już jest pozamiatane; źle zrobione schody...O te schody to nawet kłótnia była, bo sie okazało, że szalunek źle zrobiony, bo majster był niski i schody dostosował do swojego wzrostu, a nasz kierownik budowy jest wysoki i bardzo mu się to nie spodobało. Mąż dzwoni dzień przed przyjazdem gruchy, do majsta i mówi zeby przyjechali poprawić szalunek, na co majster się wykręca, że woli kasę oddać, na co A. że kasy nie chce, tylko dobrze schody zrobione. Do rozmowy włącza się kierownik budowy, wymusza na murarzu przyjazd. Pan O. na drugi dzień zjawia się u nas, costam poprawia, ale tak, żeby nie poprawić. Efekt jest taki, że i tak trzeba będzie skówać strop . Ta jedna zmiana ciągnie za soba kolejne, bo trzeba będzie pogłówkować, jak dobrze wymanewrować ze schodami na poddasze. Itd, itd... w strachu jestem, ale mąż twierdzi, że się jeszcze z tego będziemy śmiać. Póki co szukamy kolejnej ekipy.
Przymierzamy się też do natarcia na bank. Może być ciekawie...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia