dalej nic
dalej nic się nie dzieje i nie wiadomo, kiedy zacznie się dziać. Mróz puścił, a do dekarza nie ma jak się dodzwonić. Nasz wykonawca ma do niego podjechać i ustalić, czy i kiedy przyjdą. Warunki może nie są rewelacyjne, ale po sąsiedzku kładą dach. Najwcześniej mogliby przyjść w sobotę. Tu niestety ja zawaliłam, bo wstrzymałam gięcie blachy, żeby pojechać tam i dowiedzieć się, jak to najlepiej zrobić. Przez opady śniegu nie dałam rady dotrzeć do warsztatu. Teraz nie mam już siły się tym zajmować, dekarz mówi, że można przyciąć, jak będzie zbyt długa. Uznałam więc, że niech gną tak jak było na rysunkach. Rheinzink ma identyczne schematy co do pasów nadrynnowych i podrynnowych w swoich cennikach, powinno więc być dobrze. Jak więc podjęłam decyzję, żeby giąć, to nie szło dodzwonić się do blacharza. W końcu dzisiaj zdobyłam numer do jego pracownika i okazało się, że blacharz i jego główny pracownik wybrali się na narty. W rezultacie najwcześniej blacha może dotrzeć w piątek, a najprawdopodobniej w sobotę. Okna mają dotrzeć do sprzedawcy w środę. Osobno, z opóźnieniem, idą z Niemiec kołnierze. Z pogody długoterminowej wynika, że do wtorku będzie niższa temperatura, ale z opadami śniegu. Zobaczymy, czy zdecydują się na robotę. Jak nie, to podejrzewam, że w tym roku dachu nie będzie
3 komentarze
Rekomendowane komentarze