Początki
TO MIAŁ BYĆ MÓJ PIERWSZY WPIS, ALE COŚ GO URWAŁO (więc doklejam po czasie):
No i klamka zapadła! Sama jeszcze w to nie wierzę, ale takie są fakty...BUDUJEMY DOM!!!
Jak do tego doszło, sama nie wiem. Ja, która przez 18 lat świetnie się czułam w swoim przestronnym, pięknym mieszkanku (prawie 90m kw), wśród cudownych sąsiadów i pięknej okolicy, nagle dokonuję w swoim życiu takiej zmiany?
Jako jedna z nielicznych nigdy nie marzyłam o swoim własnym, małym domku z ogródkiem. Znajomi budowali dom za domem, przeprowadzali się, a ja najchętniej z ich pięknych pieleszy wracałam do swojego wypieszczonego gniazda. Tak było od lat, do czasu, kiedy bliscy przyjaciele zaciągnęli nas (zaciągnęli dosłownie, bo w ogóle nie byłam zainteresowana) na swoją "brzozową dolinę" (tak nazywali świeżo zakupioną działkę). Pojechałam, zobaczyłam...i dech mi zaparło! Przedmieścia miasta, cisza, spokój i ten las z szumem drzew i śpiewem ptaków. Byłam oczarowana. Mój Mężyk tylko na to czekał i gdy usłyszał moje słowa: "W takim miejscu to można mieszkać nawet pod namiotem" sprężył się natychmiast i w ciągu paru dni pozałatwiał umowy, mapki, notariusza, i wszystkie inne sprawy papierkowe i tak w niedługim czasie zostaliśmy właścicielami ślicznej, 17-arowej działeczki z kawałkiem lasu w sąsiedztwie naszych przyjaciół.
Edytowane przez coral50
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia