Wyprawa...
Dziś zrobiliśmy sobie z mężem małą wyprawę. Po tym jak znalazłam działkę, która mi się spodobała z opisu postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda w rzeczywistości. Pan od nieruchomości niestety nie mógł się z nami wybrać poza tym chcieliśmy też tak trochę na spokojnie sami popatrzeć więc jechaliśmy na chybił trafił z tego co zapamiętałam z rozmowy z firmą sprzedającą działki. Na początku wątpiliśmy w swoje zdolności poszukiwawcze (nie będę nawet wspominać jakim "fantastycznym" jestem nawigatorem i jak po 5 minutach zapominam jak ktoś mi drogę tłumaczył), ale się udało i to jest to na razie niby nic puste pole podzielone drewnianymi palikami, w oddali lasek taki a może nawet bardziej zagajnik bo taki malutki. Dużo niżej (nie widać z tych terenów, dopiero jak się ulicą zjedzie w dół) jest osiedle nowych domków (raczej budowane przez dewelopera i sprzedawana bo wszystkie takie same). Jednak ta cisz i spokój i moja wyobraźnia, która od razu namalowała tam nasz dom i inne w okół rozmarzyłam się. No nic wycieczka była udana oboje stwierdziliśmy, że tu chcemy mieszkać W czwartek biorę wolne i spotykam się z panem od nieruchomości. Pokaże mi, które konkretnie działki są jeszcze wolne i wybiorę tą która nam pasuje zamrożę możliwość jej sprzedaży komuś innemu i zaczniemy sprawdzać wszystko (co tam w księgach wieczystych jest, jaki plan zagospodarowania, media, droga i te wszystkie rzeczy których trzeba być pewnym zanim wyda się pieniądze). Ohhh.... byle do czwartku.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia