Spelniamy marzenia -pogodni piecdziesieciolatkowie
Co nieco napisze z pamieci. Beda to pierwsze kroki.
Jak juz wspomnialam,zemia kupiona, kumulacja marzen dojrzala do realizacji.
Gdybym wczesniej poznala,to forum pewnie inaczej wygladalaby ta budowa, pewnie bardziej profesjonalnie.
My poszlismy na zywiol.
1krok, jaki wybrac projekt.
a) dom nieduzy, bo jak wspomnialam dla staruszkow ma byc, ot dwa dziadki wsrod kwiatkow,
i sprzatania zeby nie bylo duzo, bo jakos zamilowania szczegolnego nie mam.
b) przystosowany do warunkow i tych innych szykan co to w zagospodarowaniach maja- musze tu jeszcze nadmienic,ze teren na mapie jest zaznaczony jako zalewowy.
c) niedrogi w budowie
Kryteria juz mialam jako tako wytyczone -zaczelam poszukiwac projektu
Przekopalam setki stron z gotowymi projektami i znalazlam - domek Blawatek
Pan moj i wladca gdy zobaczyl, zdumial sie tak ogromnie,ze slowa nie powiedzial.
Ja zdecydowana bylam na 100% , wiec i gotowosc do walki o projekt,zglosilam natychmiast.
Co juz w tym momencie meza postawilo na straconej pozycji, oddal walkowerem, znaczy nie mial argumentu.
Mamy, wiec juz Blawatek, mamy ziemie, teraz trzeba do geodety,zeby mapke zrobil
Tak sie stalo - zaplacone,mapka zrobiona.
Teraz przyszla kolej na kolejne szykany tj pobrac jakies warunki , jakies przestrzenie,jakies pozwolenia, prad,woda, i co ino.
Przerazilam sie nie na zarty, co mnie teraz robic, budowac, czy dac sobie siana.
Po rodzinnej naradzie stanelo,ze rady sobie sami z tym nie damy,ze trzeba komus to zlecic.
Ten ktos musi byc oblatany,w numerach urzedowych. Stanelo ze zatrudnilismy inzynierka do
-adaptacji projektu
-wykonania projektu zagospodarowania przestrzennego
-wykonanie projektow przylaczy wodno-kan i elektrycznej
-uzyskanie pozwolenia na budowe
-i inne banialuki do tego przedsiewziecia potrzebne
Znalezlismy odpowiedniego i do drzwi mu pukamy - biuro nie powiem full wypas, i czekac kazal odpowiednio dlugo,jak na powazna persone przystalo.
W koncu przed oblicze dopuscil - to ja odrazu na goraco,ze ja w sprawie posadzenia domku na dzialce i te inne rzeczy.
Popatrzyl na mnie zdegustowany, i mowi posadzic to se pani moze kure na jajkach a to nie jest domek tylko na kutnik wyglada. Dotknelo mnie to do zywego i juz gotowa bylam szarzowac jak byk na corridzie, maz widzac co sie dzieje wkroczyl taktownie i za nasz wyglad przeprosil tlumaczac co i jak ,i ze my na powaznie z tym projektem. Pan sie udobruchal i laskawie przystapil do omawiania, nie wiem chyba w typie nie bylam,no bo to ja prosto z grzybobrania wpadlam i w gumofilcu sie zaprezentowalam, i moze dlatego chlopina mial problem.
Stanelo na tym ze Pan podal cene, zakres prac, my sie wspanialomyslnie zgodzilismy zapominajac o afroncie jaki nam uczynil.
Kazal czekac bo to potrwa.
cdn
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia