Rodzicielstwo, ogórki i przerwa w planach budowlanych.
Dzisiaj się przywitam i od razu powiem, ale obciach z tymi ostatnimi zdjęciami, sorry, że musieliście kłaść głowę na biurku, żeby je zobaczyć.inna sprawa, że nie są zbyt wyraźne, ale narazie tak musi być (jeszcze trochę takich będzie ze starego aparatu), wytrwałych proszę o cierpliwość:)
24 lipca 2005 roku powitaliśmy na świecie naszą córeczkę Weronikę, to zdjęcie jeszcze ze szpitala
Byliśmy wtedy (i nadal jesteśmy) bardzo szczęśliwi z powodu narodzin naszej córeczki, plany budowlane poszły w odstawkę, nawet ogródek poszedł w odstawkę, chociaż nie do końca, czasami jeździliśmy z Weronią, tata spacerował po oklicy, a ja zbierałam plony. Kiedyś po kilku dniach nieobecności pojechaliśmy na działkę po ogórki, nazbierałam cały koszyk, a wiecie jakie były wielkie, jak cukinia:o (były to ogórki tzw. sałatkowe, bo kwaszeniaki takie duże to już do niczego by się nie nadawały). Nasza córeczka bardzo dobrze spała na działce, śmiałam się, że wiejskie powietrze jej służy, bo chyba to prawda. Tutaj zasnęła nawet w foteliku
Bez pomocy rodziców, którzy na części naszej działki uprawiali ziemniaki, nasze plony nie byłyby odpowiednio doglądane, a tak kiedy były chrzciny mieliśmy już (malutkie, to malutkie) ale własne ziemniaczki, trochę większe marchewki i całkiem duże buraki. Pamiętam, jak fajnie mi było wtedy zbierać warzywa, kiedy mąż spacerował z niunią, ja rozkoszowałam się swoim hobby, w ciszy i spokoju, choć nie zawsze była ładna pogoda i na koniec takiej roboty byłam nieźle zmęczona.
Oczywiście zdarzały nam się też wspólne spacery:) Kiedyś zapuściliśmy się trochę dalej, w bardzo piękną okolicę, odkryliśmy super drogę i na około, trochę po polach i lasach wróciliśmy na działkę. Szkoda, że teraz już nie ma tej drogi, ktoś zagrodził, bo pewnie jeździli po niej samochodami:(, potem zaczęło tam zarastać, a teraz to już nawet nie widać, że była tam kiedyś jakaś droga. A była naprawdę piękna, zobaczcie sami.
I tak to upłynął nam rok 2005, każdy następny wpis przybliża nas do sedna sprawy, a więc do budowy domu, wszak to dziennik budowy:yes: ale jeszcze trochę to potrwa. Do następnego razu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia