Burzliwa historia budowy domku "włoskiej rodzinki"
Witam wszystkich Forumowiczów! Tymi oto słowami, z pewną dozą nieśmiałości pragnę podjąć próbę rozpoczęcia ubierania w słowa historii naszej przygody z budową, która obecnie jest na etapie tworzenia projektu...czyli na samiuteńkim początku (nie licząc uzyskiwania warunków przyłączeń i anegdoty o zdobyciu działki; - burzliwa historia, jak zresztą lwia część naszego żywota:).
Dodam tylko, że miejsce akcji to serce miasta (nie peryferie jak to zazwyczaj bywa...). Nie, nie.... bardzo kochamy naturę, ale zrozumieliśmy po latach oswajania się z myślą o spełnieniu marzenia o własnym domku, że nie mamy go do teraz z jednego prostego powodu: nie możemy sobie pozwolić na długie dojazdy, bo system naszego życia jest w 80% ściśle związany z miastem (mnóstwo zajęć pozalekcyjnych dzieci, typ pracy itd.).
Działka z wiadomych powodów jest niewielka i specyficzna, zatem nie wchodziły w grę projekty gotowe. Przenosiliśmy zatem na papier nasze marzenia, a teraz popracuje nad nimi konstruktor i architekt.
Plan jest taki: w tym roku do listopada SSO, w przyszłym roku "na luziku" od wczesnej wiosenki ruszamy dalej, a w lipcu 2012 robimy na tarasie parapetówę z grillem dla rodziny i przyjaciół!
Zaglądałam na muratorowe forum przez kilka lat, przyglądałam się wątkom i kibicowałam cichutko ludziom realizującym swoje marzenie, z pasją pokonujących wszelkie przeciwności... Obserwowałam z wypiekami na twarzy rosnące mury Waszych domów i dojrzewałam, dojrzewałam... Cieszę się, że dane mi było mieć wreszcie wystarczajacy powód i motyw by do Was dołączyć
Do następnego...
1 komentarz
Rekomendowane komentarze