trochę o tym dlaczego projekt indywidualny…
Jak pewnie większość z Was zawsze marzyłam o swoim małym ale własnym domu. Takim, który wybudujemy ja i mój mąż. Początkowo to był bardzo duży dom na odludziu, w lesie, z baaardzo dużym terenem wokół. Dom w lesie jeszcze długo się mi podobał, dopóki nie przejechałam się kilka razy przez las do Centrum Zdrowia Dziecka i dopóki nie spędziłam z dziećmi 2 tygodni w sanatorium wybudowanym w lesie. Lato - w lesie jest zimno i ciemno, wystarczy wyjechać z lasu i już mamy piękną pogodę, trzeba się rozbierać ze swetrów bo nawet jest gorąco. Poza tym to sprzątanie liści. No i ziemia w lesie jest inna, nie wszystko na niej urośnie. Ciągle wilgoć i chłód i cień. A ja jestem spragniona słońca!
Z marzeń o własnym domu wynikało tyle, że ciągle spędzałam w internecie godziny szukając projektu domu, który odpowiadałby mnie i mężowi. Który będzie miał odpowiednią ilość sypialń, duży salon z kominkiem, dużą kuchnię, minimum 2 łazienki i fajnie jak będzie miał pokój gościnny dla moich rodziców, którzy być może zamieszkają kiedyś z nami. Dobrze, żeby miał dużą spiżarnię, pomieszczenie gospodarcze i garaż na dwa samochody no i żeby nie marnowało się miejsce na korytarze, hall i różne przejścia.
Szukałam i szukałam...
Same domki z kolumienkami – takie miniaturki dworków. Już mamy tyle mini dworków z kolumienkami w Polsce, że postanowiłam, ja takiego nie zbuduję. Zawsze podobały się mi duże okna. Lubię jasne wnętrza. No i nie rozumiem idei dużych przeszkleń ze szprosami, które mi „zasłaniają widoki”.
W pewnym momencie bodaj na Discovery Travel&Living wpadłam na dwa fajne programy: Domy Marzeń (Dream Homes) i Wielkie Projekty (Great Designs).
Te programy to taka mała inspiracja. Co prawda tam przeważnie są odjechane projekty – ale dało mi do myślenia, że nawet na maciupeńkiej działce można wybudować ładny dom. I to nie byle jaki!
Ponieważ mam już tak bardzo dosyć skosów na swoim poddaszu, założyłam sobie, że szukam domów bez poddasza użytkowego.
No tak ale w projektach gotowych, każdy dom, który spełniał moje kryteria co do ilości pomieszczeń, nie spełniał ich pod względem metrażu. Wyświetlały się jakieś rezydencje 300 – 400 metrowe. Halo nie mam tyle kasy!
No dobra, to niech chłopaki mają wspólny pokój, a córeczka mały pokoik. Nie muszą mieć każdy z nich wygodnego pokoju – zmniejszam metraż. To z kolei wyświetlają się mi albo maleńka kuchnia, albo jakieś korytarze ogromniaste. Albo wyświetlały soę fajne nawet domki ale z poddaszem. A ja mam uraz do okien dachowych i do skosów.
Czy ja jestem naprawdę taka wybredna?
Skończyło się tym, że jak kupiliśmy działkę to właściwie decyzja o projekcie indywidualnym podjęła się sama. Jest tam taki skos, że po prostu nie było projektów gotowych na naszą działkę. A kupować gotowca i potem go dokumentnie przerabiać – nie ma sensu.
Trafiliśmy na super architekta! Z polecenia kolegi J. Ja jak na razie jestem bardzo zadowolona.
Mam co prawda kilku architektów w rodzinie, ale mieszkają 400 km od nas. Trochę daleko, żeby się często spotykać w celu omawiania jakie mamy oczekiwania co do domu. No i bardzo nam zależało, żeby projektant podjął się nadzoru autorskiego. Przede wszystkim dom będzie „uszyty na miarę” dla nas. Poza tym chyba potrzebowaliśmy takiego dłuższego czasu na przyzwyczajenie się do myśli, że budujemy dom.
Wypisałam sobie wszystko co mój dom miałby mieć, a czego nie. Marzyłam o domu pasywnym. Ale skończy się na tym, że będziemy starali się dom tak wybudować, żeby zużywał jak najmniej energii i wody. Zobaczymy na jakie rozwiązania techniczne będzie nas stać. Marzy się nam pompa ciepła (nie bo się opłaca - bo się nie opłaca, ale dlatego, że to nie kopci z komina) – pożyjemy, zobaczymy. Jak na razie jest na liście priorytetów.
Chcę mieć również duuuże okna w salonie. Elewacja ogrodowa jest wystawiona na południe więc liczę, że nie będzie strat ciepła a jego pobieranie (poza tym takie są zalecenia dla domu pasywnego-okna na południe). Jedyny problem chłodzenie latem. Teraz mieszkając na poddaszu korzystamy zmią-jesienią-wiosną z tego, że całe mieszkanie jest w kierunku południowo-zachodnim, ale latem mamy 34-35 stopni. Nie do wytrzymania. I marzy się mi duuuża jadalnia – bo mam dużą rodzinę i lubię jak do mnie przyjeżdżają J. Duża kuchnia bo lubię gotować - ja mój mąż i dzieciaki też! Chcemy mieć 2 duże psy – więc miejsce na psy w ganku. Koniecznie spiżarnia, itd. Dużo tego. Ciągle się boję, porywamy się na rzecz niemożliwą. Życie pokaże...
Edytowane przez adk
poprawienie tytułu, bo to denerwujące jak FM zamienia polskie czcionki na pytajniki a potem tego nie naprawia!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia