Prawie nic się nie dzieje...prawie
Dziś mąż przejechał się uliczką przy której stoi nasza działeczka i bomba. Nie ma drzewa…dłuuugo to trwało, ale dopieliśmy swego. Mimo, że na dworze dochodzi do -10 chłopaki z komunalki dali radę. Wycieli i mam teraz cudowny widok na wjazd na działeczkę… Pani Architekt dziś mówiła, że konserwator zabytków miał wąty do naszego projektu…ale numer…powiedział, że projekt nie pasuje do pozostałych na ulicy… a na ulicy jest klocek z lat 80, bliźniak z 30’, bliźniak z 90’ i inne o różnym wieku…Ciekawe do którego mieliśmy się dostosować… Stanęło na tym, że jest ok., bo generalnie nie będzie go widać z ulicy i nie zburzy ładu hihi…
Umowa z energetyką podpisana, kasa poszła tydzień temu, a oni twierdzą, że nie dostali…a konta są w tym samym banku…mąż zawiózł im potwierdzenie wpłaty, to nagle kasa się odnalazła…i teraz poczekamy sobie 12 miesięcy lub dłużej…na podłączenie…Papiery jeszcze nie zostały złożone w Starostwie przez to wstrętne drzewo…teraz już myślę, że na dniach to się stanie.
Zima trwa w najlepsze, w nocy jest ok. -20 … zimno…bardzo zimno… Mam nadzieję, że jak złożymy te papiery to nie będzie żadnych problemów i do czerwca zaczniemy fundamenty… wiem, wiem, niepoprawna marzycielka ze mnie… a niby księgowa, co tak mocno na ziemi stąpa…
2 komentarze
Rekomendowane komentarze