Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    11
  • komentarzy
    8
  • odsłon
    79

Poszukiwania projektu


chodasia

1 214 wyświetleń

 

Działkę już mieliśmy. Pozostawał problem, co na niej postawić. Teraz wiem już jedno. Znalezienie wymarzonego projektu domku jednorodzinnego można spokojnie porównać do dotarcia do zaginionej Atlantydy. Albo wpadnięcia na trop bursztynowej komnaty. Jednym słowem, łatwo nie jest.

 

Byliśmy pewni, że chcemy:

 

- domek z poddaszem użytkowym, ok. 100m2 powierzchni,

 

- trzy sypialnie na górze,

 

- okna dachowe,

 

- jeden dodatkowy pokój na parterze na gabinet,

 

- werandę,

 

- kominek,

 

- taras,

 

- przynajmniej jeden balkon,

 

- otwartą kuchnię,

 

- dwie łazienki.

 

Co do piwnicy, nie mieliśmy zdania. Niby bardzo przydatna, jednak kosztowna.

 

Zorientowawszy się, że w Internecie aż roi się od pracowni architektonicznych, a samych projektów jest tyle, że już twórcom zabrakło imion do ich nazywania, popadłam w depresję. Jak z tego gąszczu wydobyć ten jeden, jedyny? Zawaliłam całą podłogę w pokoju kartkami A4, na których rozrysowałam skomplikowane tabelki. Wpisywałam do nich co bardziej interesujące projekty i w podkategoriach uwzględniałam, czy posiadają one cechy, które uznaliśmy za niezbędne w naszym domu. Grunt to przyjąć naukowe metody działania i zawierzyć systematyczności.

 

Bardzo spodobała nam się Oliwia z Archipelagu. Tylko że jednak za duża. Ostatecznie w wielkim wyścigu na czołową pozycję wysunęło się dwóch liderów: Megi z garażem Archipelagu i Lolek pracowni IGN. Po licznych perturbacjach w postaci:

 

- wysuwania racjonalnych argumentów (rzadkość),

 

- prób losowania za pomocą orła i reszki,

 

- naciskaów zewnętrznych w postaci Taty wykrzykującego: „a gdzie będziecie kosiarkę trzymać, jak zrezygnujecie z piwnicy”?,

 

- szukania pomocy u wróżki,

 

- porównywania przyprawiających nas o skoki ciśnienia kosztorysów,

 

zdecydowaliśmy się na Megi z garażem.

 

Pozostało rozstrzygnąć niewiarygodnie trudną zagadkę, która sprowadzała się do pytania:

 

- Gdzie na tej działce jest północ?

 

Bo przecież taras najlepiej, żeby był od południa, tak samo salon, w którym najczęściej się siedzi i większa dawka promieni słonecznych jest jak najbardziej wskazana. Wyrywając sobie z rąk atlas, przeszukując mapy, pytając, kogo tylko się dało, w końcu udało nam się ustalić kierunki świata. Wyszło z tego niezbicie, że musimy mieć lustrzane odbicie projektu.

 

Zamówiliśmy Megi przez Internet i już po paru dniach przyszedł do domu tajemny kuferek.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...