nie udało się zrobić schodów :(
jak w temacie. Przyjechał Pan Jatta ze swoim najlepszym Schodziarzem. naradzali się, naradzali, stwierdzili, że dają radę. Kierownik budowy i nasz architekt w jednym zrobił projekt. Tych naszych wymarzonych jasabarowych schodów. Wszystko cacy. W poniedziałek przyjechał Pan schodziarz zmajstrować to cudo. Szałował, rozwalał, szałował rozwalał. I tak dwa dni. Wezwali kierownika. Mierzyli, liczyli, na papierze pasuje. W domku nie pasuje. Opcje były trzy:
- pierwszy schodek będzie wychodził na korytarz - jak dla mnie odpada. pójde w nocy pićku lub siku i na bank w to przywalę.
- wracamy do schodów drewnianych - jak dla mnie dopóki nie wygram w totka odpada
- lejemy normalne tradycyjne schody betonowe. - i ten pomysł zwyciężył. Ja w sumie od poczatku byłam za takimi, tylko Łukasz miał jakieś wizje.
Dzisiaj robimy kolejne podejście schodowe. trochę tylko szkoda, że od początku się nie uparłam. Była by ścianka przystosowana do schodów i fajnie by to wyszło. A tak będziemy mieli ten nieszczęsny filarek podtrzymujący konstrukcje, bo ścianka z pustaka 11 jest za chuda. No cóż, mądra inwestorka po szkodzie!
Chciałoby się powiedzieć, a nie mówiłam....
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze