Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    282
  • komentarzy
    810
  • odsłon
    384

ognicho :-)


adk

1 303 wyświetleń

 

Wreszcie udało się zrobić dzieciakom obiecane ognisko z kiełbaskami

 

 

Mimo niedzieli napracowaliśmy się. Mąż palił gałęzie - musiał je trochę pociąć, a ja zbierałam śmieci budowlane pochodzące z budowy sąsiada i butelki po czyichś imprezach. Udało się prawie całkiem spalić jedną wielką górę i kawałek drugiej. Trochę powiewało i baliśmy się zapalić więcej, żeby potem w razie czego to opanować jakby zaczęło bardziej wiać.

 

 

Dzieciaki zachwycone bo pełno u nas żab, jaszczurki, robaczki, przebiegające sarenki, latające boćki . Dzieciaki nabiegały się, nachodziły. Mała znalazła dół, w który stale wchodziła i wyglądała jak żołnierz w okopach . Pogoda była cudna! Jak przyjechaliśmy do domu to nie mieli nawet siły na kolację .

 

I wszystko byłoby idealnie gdyby... starszy się nie rozchorował i całe ognisko przeleżał na kurtkach z temperaturą, i gdyby w domu nie zepsuł się piec i nie mamy ciepłej wody. Dobrze, że już jest ciepło i nie jest potrzebne ogrzewanie.

 

 

****

 

 

Niestety wujek nie wjedzie jutro do nas na działkę bo sąsiad ułożył materiały przy naszej granicy, a my ciągle nie mamy wjazdu. . Muszę jutro do niego zadzwonić, żeby niepotrzebnie tam nie jechał. Ten wjazd jest BARDZO POTRZEBNY. A. już został o tym poinformowany. Wiem, że to spowalnia jego prace nad projektem do PnB - ale ja bez wjazdu nie mogę tam wiele zrobić. Procedura o wjazd ruszy, a w tym czasie będzie kończył projekt budowlany i wykonawczy.

 

 

****

 

 

Rozmowy z wykonawcami w toku.

 

Ale... już wiem, że pierwszy z nich nie będzie brany pod uwagę bo skiepścił izolację fundamentów u sąsiada. Źle zrobił też drenaż, a na naszym terenie są to sprawy HIPER ISTOTNE. Tak się złożyło, że akurat w sobotę ekipa sąsiada odkopywała fundamenty. zainteresowaliśmy się z architektem (dalej będzie to w skrócie A. ) co się tam dzieje. A. pogadał z szefem ekipy i okazało się, że nam Pan Potencjalny Wykonawca SSO nr 1 powiedział, że coś zrobił, i zrobił w taki a taki sposób - a rzeczywistość pokazała, że wcale nie zrobił tak jak mówił. Efekt - 6cm wody w domu na podłodze, mokra ściana, dodatkowe koszty, opóźnienia i nerwy. Takiego wykonawcy SSO nie chcemy. Panu mówimy nie - zwłaszcza, że ja bardzo nie lubię jak ktoś mnie okłamuje i próbuje naciągnąć. Sąsiad skomentował tegoż wykonawcę i jego robotę tak: jego trzeba pilnować. Sorry ja nie chcę kogoś kogo trzeba pilnować.

 

Ale wiecie co? Jego zaletą było to , że pracował dokładnie w takim terenie jaki jest u nas (sąsiad), ale nie rozmawiało mi się z nim jakoś fajnie. Nie wiem jak to ująć - ale nie odpowiadał wprost na pytania tylko zawsze jakoś tak na okrętkę. A. był zadowolony, ale coś mi w nim nie pasowało. Miałam takie wrażenie, że on uważa się za jakiegoś naj, wszystko wiedzącego. I dopiero po rozmowach z innymi stwierdziłam, że można spotkać budowlańców, którzy inwestora nie uważają za głupka, który się nie zna. Nie zna się to nic, ale można z nim pogadać i go wysłuchać, może akurat przeczytał coś co może się przydać.

 

Tak więc "casting" trwa, tylko kontakty się mi już kończą .

 

 

Jeszcze powiem, że mój A. bardzo przeżywa to co źle zostało zrobione u sąsiada. Myślę, że jeszcze nie spotkał się z jakąś wyraźną fuszerką i to stąd. A. już wcześniej zauważył inny błąd Pana Potencjalnego Wykonawcy SSO nr 1 i zapytał go o to. Tamten bez cienia wstydu, żalu, itp. powiedział - no powinno być inaczej. Ale nie obiecał, że poradzi sąsiadowi, że powinien coś tam zrobić, czy nie zaoferował że naprawi swój błąd. Po prostu zwyczajnie przyznał, że źle zrobione, ale jemu to wisi.

 

 

Nie podaję nazwisk o wiem, że z Pana Potencjalnego Wykonawcy SSO nr 1 wielu było zadowolonych więc nie chcę mu przyszywać łatki złego fachowcy. Akurat u sąsiada nie miał go kto przypilnować i dlatego mu nie wyszło.

 

 

****

 

 

Pogadałam dzisiaj z sąsiadem - bardzo fajny gość. Nie mogę się go nachwalić, lubię takich ludzi - widzi, że zmagamy się z czymś, od razu oferuje pomoc; albo widzi, że jesteśmy to podejdzie i pogada. Niunia biegała dzisiaj za nim z pączkami, żeby go poczęstować. Bardzo mnie tym rozczuliła. Żona sąsiada już nie jest taka serdeczna, ale on jest super! Tak więc pogadałam z nim dzisiaj o jego przygodach ze starostwem w sprawie PnB. Powiedział, że musiał odralniać działkę ????, a przecież miał już WZ - więc pytam jak to? I chcieli w starostwie, żeby uzgadniał projekt z Ochroną Środowiska w związku z tym, że nasze działki leżą na terenach objętych programem Natura 2000. Jednakże w końcu mu to darowali. Ale jakichś szczególnych problemów mu nie robili więc jestem raczej spokojna o nasze papiery.

 

 

****

 

 

NIE POWIEDZIAŁAM NAJWAŻNIEJSZEGO!!!!!!!!

 

Młodszy ZDAŁ "egzamin" u proboszcza przed I Komunią Świętą. Był z nim mąż bo ja miałam rozmowy. Był podobno wyluzowany i uśmiechnięty i w ogóle się nie bał !!!! JESTEM Z NIEGO DUMNA!!!!!!

Edytowane przez adk

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gratulacje dla syna. Sąsiad miał szczęście, że nie musiał odralniać. Ja mam normalnie MPZP,że działka pod budowę domków jednorodzinnych a i tak musiałam do Wydziału Ochrony Środowiska w Starostwie latać z papierkami o odrolnienie bo na mapach jest RIII i nie ważne, że już dawno starosta wydał zgodę na stworzenie na wszystkich tych niby rolnych działkach osiedla domków jednorodzinnych.
Odnośnik do komentarza
Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...