już za chwileczkę już za momencik .....
Kto jeszcze pamięta, jaki program telewizyjny zaczynał się tymi słowami ...?
Zegar tyka i odmierza czas do 18 kwietnia. W oczekiwaniu na rozpoczęcie prac, staramy się wszystko dopiąć.
W najbliższą sobotę spotykamy się z Panem, który wyczaruje nam jakąś studnię. W drodze mamy wodociąg, ale póki co przyda się studnia na czas budowy, a potem będzie jak znalazł, własna woda do celów gospodarczo-ogródkowych i tak się przyda.
W poniedziałek rano zbiórka na placu boju i pierwsze czynności, co w naszym przypadku oznacza wytypowanie, które sosny muszą zostać wycięte, a co się da uratować. Zgodnie z Prawem Murphy'ego najpiękniejsza, najstarsza sosna z przodu działki wypada na .... wjeździe na posesje i nie ma szansy na jej zachowanie. Jako, że nasza działka ma status leśnej musieliśmy część gruntu wyłączyć z produkcji leśnej. Po wycięciu drzew, musi nam ktoś to drzewo ocechować, żeby było wiadomo, że drzewo legalne, a nie jakieś przyciągnięte z położonych nieopodal lasów państwowych.
Tylko gdzie my, biedne Żuczki, te wycięte sosny położymy? Na całych 944 m kwadratowych gdzie okiem sięgnąć tylko "sosienki" A i u sąsiada nie bardzo, bo też "sosienki". Wszystko wyjdzie w praniu.
- w poniedziałek też przyjeżdża Pan elektryk zamontować nam skrzynkę prowizorki. Zgodnie z jego przewidywaniami koło 17-stej będziemy już aktywnymi odbiorcami prądu budowlanego.
- na poniedziałek ma tez przyjechać garaż w wersji nadwoziowej typu BLASZAK oraz najważniejsza rzecz na świecie - toaleta.
Na poniedziałek zaplanowaliśmy całą masę działań. Aż się boję, że się ten poniedziałek za krótki okaże.
A w międzyczasie jeszcze trzeba będzie wygospodarować czas na udział w przedświątecznym spotkaniu w przedszkolu naszej córki.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia