bomba poszła w górę :-) - dzien 1
No i zaczęło się wczoraj rano.
Wszystko zaczęliśmy od wytyczenia tak +/_ miejsca, w którym stanie nasz Faworyt. A wszystko po to, by od czegoś w ogóle zacząć, a tym czymś musiało być wycięcie naszych sosenek. Bez tego ani rusz.
Dzień nam się trafił iście wiosenny i słoneczny, że aż miło. Słońce zalewające nasz sosnowy zagajnik, śpiew ptaków... i czegóż więcej trzeba ? No, nam było jeszcze trzeba warkotu piły spalinowej, która zwiastować miała lawinę , która wkrótce ma się przetoczyć przez naszą działeczkę.
Przed przystąpieniem do wycinki było tak:
a już kilka godzin później:
Ale żeby tego było mało przyjechała też rzecz bardzo ważna, czyli toaleta, garaż blaszak i "zrobiło się" ogrodzenie z siatki leśnej.
Po wycince drzew mamy na działce kupę gałęzi oraz pocięte drzewa, które teraz musimy zalegalizować. Z części sosen panowie już sobie wycięli trochę stempli.
Na koniec tego intensywnego dnia pojawiła się jeszcze pokaźnych rozmiarów koparka, żeby powyrywać karpy i zdjąć humus.
Okazało się, że i tych karp, i całego humusu jest cała masa i nasza dość mocno zadrzewiona działka wszystkiego nie pomieści. W związku z tym trzeba było się karp pozbyć, co za odpowiednią opłatą załatwił "pan koparkowy". Nad wywiezieniem humusu trzeba będzie jeszcze pomyśleć, bo wykorzystać się go już chyba na działce nie da. U nas to masa igieł sosnowych i szarego pylistego ...nie wiadomo czego. Myśleliśmy, że się to użyje to wyrównania terenu, ale ten nasz humus raczej bezwartościowy.
I tak w poniedziałkowy wieczór kończy pierwszy dzień budowy. Zmęczeni wróciliśmy do domu, oj zmęczeni.
O mały włos zapomnieliśmy dodać, że dziś również zostaliśmy zaopatrzeni w prąd budowlany. Naprawdę sporo się działo na tych naszych 944 metrach kwadratowych.
Edytowane przez guard
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia