Paskudny tydzień :(
Zaczniemy jednak od drugiej kwestii czyli paskudnego tygodnia Poniedziałek w pracy od 3 rano do 20-tej. W tym kłopoty na stacji benzynowej o 3 nad ranem okazało się, że problem mają z czytnikiem kart, Pani uprzejmie mnie poinformowała, że skoro się śpieszę to spiszą mój numer rejestracyjny i jeśli do 21-wszej się nie zgłoszę z pieniędzmi za paliwo będą musieli powiadomić policję oczywiście wracając po kilkunastu godzinach pracy (wolę nie liczyć dokładnie ilu) byłam tak zmęczona, że włączyłam autopilota i wróciłam do domu. Na ostatnich światłach przypomniałam sobie, że muszę do 21-wszej zapłacić za paliwo więc dawaj z powrotem w okolice autostrady Przyjechałam padłam na ryjek by we wtorek ktoś obudził mnie telefonem o 8-mej (miałam do pracy na 12-tą i chciałam odespać) potem praca, w której wyglądałam jak lunatyk a przy każdej najmniejszej próbie myślenia mózg mi parował Wróciłam do domu i myślę "nie ważne, że jest 19-ta, nie ważne, że jeszcze z tatą mamy jechać po jakąś blachę i nawet nie ważne, że w środę muszę wstać o 4:40, dam radę! No i chyba niepotrzebnie tak pomyślałam. Najpierw mama wręczyła mi list z mojej nowej gminy a tam wezwanie pod groźbą konsekwencji karnych bo nie zgłosiłam się jako nowy ich podatnik a potem mój tato zrzucił sobie siekierę na nogę, bo siekiery się tak jak on trzyma na półce efekt, tryskająca krew na wszystkie strony nie wiadomo czy palec ucięty czy przecięty, kość złamana czy nie. W morzu krwi nic nie można było zobaczyć więc ekspresowa jazda do szpitala a tam oczywiście mają czas to nic, że z nogi leje się dosłownie strumieniem, pani pielęgniarka z rozbrajającą szczerością zapytała mnie "a opatrzyła Pani ranę?" tak bo generalnie q.... jestem przynajmniej po kursie ratownika medycznego przy tak dużym krwotoku!!! Potem poinformowała, że jest tylko jeden chirurg i właśnie operuje. Pytam czy w takim razie wykrwawić ma się ktoś czy co, więc łaskawie opatrzyła mu ranę (po 2 minutach i tak już bandaż cały przesiąknięty krwią) Po godzinie pytam co jest grane, tata słaby krwi traci coraz więcej, czy powiadomili chirurgię, żeby chirurg natychmiast po operacji zszedł na dół. Pani na to "jak zadzwonią do nas, że potrzebują salową do posprzątania sali operacyjnej będziemy wiedzieli, że operacja się skończyła Po awanturze, zadzwoniły i okazało się, że operacja potrwa do północy - była 22-ga. Nie myśląc wiele zapakowałam tatę do samochodu i do drugiego szpitala. Zmusiłam ich do przyjęcia taty i dzięki Bogu w końcu ktoś mu pomógł skończyło się na 7 szwach tylko, ale lekarz sam był w szoku, że tato tak krwawił i to tyle czasu mówił, że po naczynkach bardzo poszło.
Ohhhh już mam dość
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze