Pod lasem
Dzisiaj będzie mała dygresja na temat kierownika budowy.
Przy mojej pierwszej ekipie (tej od fundamentów) byłem zadowolony, że w cenie jest już kierownik budowy, że nie będę musiał szukać i będzie taniej. Po wpadce z wytyczaniem stwierdziłem, że jednak muszę mieć kogoś zaufanego, kto mi zadba o budowę.
Po zmianie ekipy dogadałem się ze znajomym - inżynier konstruktor, praktyk, moja żona pracowała z nim kiedyś w pracowni architektonicznej - same plusy.
Teraz, po dwóch latach, mogę moją decyzję podsumować w jeden sposób - powinienem śladem sąsiada wziąć miejscowego kierownika budowy (ponoć strasznie upierdliwy dla wykonawców).
Ze znajomym kierownikiem budowy (przynajmniej moim) jest jeden plus - trochę taniej. Poza tym niestety minusy. Kierownik może znajomy ale na budowę nie zaglądał za często ("co ja będę was na koszty naciągał"). Czasami jednak by się przydał.
Mój drugi błąd polegał na tym, że kierownik budowy znał trochę wykonawcę.
Wynik: kiepska więźba, niepoprawne połączenie więźby z kominem.
Na szczęście następne ekipy miałem naprawdę świetne i kierownik nie był za bardzo potrzebny.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia