Pod lasem
"Elektryzująca opowieść"
Nasz elektryk stwierdził na początku: na taki domek to jakiś tydzień - góra półtora. W miarę naszych kolejnych spotkań coraz bardziej wydłużał termin realizacji :) Wcale nie dlatego, że był niesolidny. Ilość kabli wszelkiej maści przekroczyła "średnią".
Ale zacznijmy od początku.
Pierwsze planowanie elektryczne odbyło się na sucho. Wziąłem projekt i zaznaczyłem gdzie co ma być. Później, jeszcze bez elektryka biegaliśmy z żoną po mieszkaniu i malowaliśmy na ścianach lokalizację gniazdek, wyłączników, kinkietów itp. Nie zapomnieliśmy o doprowadzeniu prądu trójfazowego do kuchenki elektrycznej w kuchni, garażu, na zewnątrz do pompy (wodociągu ni ma ).
Następny etap to konfrontacja naszych pomysłów z elektrykiem. To właśnie wtedy zaczęły mu się trochę oczy rozszerzać jak nas słuchał :) Na końcu wydukał : trochę dużo tego .
Nasz elektryk rozciągnął nam oczywiście różne inne kabelki, a więc:
- antenowe
- do termostatów pokojowych
- głośnikowe (zrobiliśmy fajną pajęczynkę, nie dość że w salonie ma być pełen efekt 5.1, to oczywiście żona bez głośników w kuchni nie wejdzie do niej ) Na koniec jeszcze małe kabelki na taras - na pogodne, nastrojowe wieczory.
- alarmowe. Tu chwila refleksji. Zastanawialiśmy się, czy na pewno robić przewody alarmowe inaczej niż przez agencję ochrony. Słyszeliśmy różne historie na ten temat. Ostatecznie zdecydowaliśmy się jednak na naszego elektryka. Zadecydował głównie argument cenowy: koszt wykonania (600PLN za kabelki do wszystkich pomieszczeń + dodatkowo wszystkie okna i drzwi)
- komputerowe. To mój :) temat. Praktycznie w każdym (z wyjątkiem łazieniek) pomieszczeniu dałem przynajmniej dwa kable typu skrętka kat 5+. Wszystko to schodzi się razem w pomieszczeniu gospodarczym, gdzie w ścianie umieściłem (własnoręcznie) szafkę krosowniczą. Okablowanie strukturalne poza siecią komputerową załatwia oczywiście dowolność lokalizacji telefonów/domofonów
- kilka kabli "specjalistycznych" czyli S-Video, dobrej jakości audio, 2x przewód sygnału wizyjnego z komputera a wszysto przez planowany w przyszłości projektor do kina domowego (tylko kiedy to będzie ).
Poszło trochę kabla w ziemię pod przyszłe oświetlenie ogrodowe, kabelki do oświetlenia okapu dachu, jeszcze pewnie coś było ale już nie pamiętam.
Efekt końcowy był zbliżony do naszych początkowych zamierzeń. W sumie kilka kilometrów przewodów i około 300 punktów elektrycznych (nie liczę innych). Po doświadczeniach w naszym mieszkaniu w bloku wolimy mieć trochę kabli na zapas
No i znowu nasz salon wygląda jak jedno wielkie pobojowisko. Elektryk bezlitośnie psuł nasze ściany.
W załączeniu kolejna dokumentacja:
http://www.republika.pl/am2am/92.JPG" rel="external nofollow">http://www.republika.pl/am2am/TN_92.JPG http://www.republika.pl/am2am/92a.JPG" rel="external nofollow">http://www.republika.pl/am2am/TN_92a.JPG
[ Ta wiadomość była edytowana przez: am dnia 2002-11-01 00:09 ]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia