Mury pną się do góry
Po wizycie gruchy, nasza prowizoryczna droga zaprotestowała. Nie zdzierżyła tonażu i zapadła się z jękiem. A że budowlańcy bili na alarm, wydzwaniając do nas od rana do wieczora z informacją, że oni już, już od poniedziałku muszą zaczynać stawiać piwniczne mury, Supermąż wkroczył do akcji. Mimo śniegu, mrozu i wichury wybrał się w weekend na działkę i przystąpił do reperacji drogi. Sceneria wyglądała malowniczo.
Supermąż zamarzł na kość, ale się nie poddał i powygrzebywał z wielkiej hałdy, powstałej z wykopu, mnóstwo kamieni i utwardził podjazd.
Część ściany wykopu obsypała się wprost na fundament, przyprawiając Supermęża o stan przedzawałowy. Na szczęście szkody okazały się znikome.
Budowlańcom jakoś przeszedł w międzyczasie zapał, a raczej podłapali inne zlecenie i przybyli na nasze włości dopiero w środę. Wzięli się jednak do roboty i pierwsze mury wspięły się do góry. Przywieziono też pustaki ceramiczne, z których miały powstać ścianki działowe.
- Nareszcie coś się dzieje! – zakrzyknęliśmy uradowani. A uczyła mama, że nie należy mówić hop, póki nie przeskoczysz! Już wkrótce mieliśmy dowiedzieć się jak nagle, a niespodziewanie na biednego budowlańca może spaść sterta nieszczęść, katastrof, zgoła istny armagedon!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia