prawie koniec z krokwiami
ze zdjęciami to ja widzę, że daleko w lesie jestem, niestety... a tymczasem u nas na budowie kończą panowie montować krokwie. Wymyśliłam sobie rzeźbienia na ich końcówkach, ale ponieważ wcześniej podczas robienia schodów wejściowych do domu, dogadać się nie mogliśmy (bo to ten sam "fachowiec" owe rzeźbienia mi robi), miałam przykazane narysować wzór na kartce i jeszcze podpisać mi sie pod tymi wypocinami kazano, żeby znowu nieporozumień nie było Więc esy-floresy zrobione są całkiem po mojej myśli, a pan "fachowiec" został pochwalony.
Podobno w środę mają przyjść murarze szczyty ciągnąć na poddaszu, ci sami co to nam fuszerkę na parterze odwalili. Szkoda, że przyjdą bez najgłówniejszgo "majstra", bo to do niego mam najwięcej pretensji. Przygotowałam sobie dla niego ładne kazanie. Wiem, wiem, trzeba było od razu mu wygarnąć , ale wtedy pewnie by nie przyszedł do poprawek (niestety, brak umowy), a tak, zaczną kolejną kondygnację, jak gdyby nigdy nic, a na koniec się dowiedzą, żę nie zapłace za robotę póki nie naprawią tego co schrzanili. A może ktoś ma jeszcze chytrzejszy plan????
No i z prądem sprawa w toku...jakąś kolejną umowę mąż podpisywał, a może to była umowa- umowy, już sama nie wiem...w każdym bądź razie skrzynki z licznikiem jak nie było tak nie ma.
i to tyle jak na razie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia