Dziennik "Domu z płaskim dachem"
Pospieszyłam, się twierdząc, że murarze prawie skończyli"Prawie" robi jednak wielką różnicę
![]()
Panów mamy - a raczej mieliśmy dwóch. Główny majster naprawdę bardzo w porządku gość. W tym roku pracował z nowym pomocnikiem i chyba pod koniec budowy coś się nie dogadali i pomocnik odszedł sobie w siną dal. Ponieważ nie wiele zostało do końca majster stwierdził, że nie będzie już nikogo szukał tylko sam dokończy budowę. Faktycznie jak by się uparł to i mój mąż by to sam skończył. Dobrze, że przezornie nie pozwoliłam wypłacić całej kasy za prace murarskie tylko poprosiłam aby część była wypłacona po skończonym murowaniu. Pierwsza wersja terminu skończenia murarki była do Wielkanocy, następne wersje to tak tydzień po tygodniu, że już, już lada dzień będzie koniec. Ostatnio ten koniec miał być tydzień temu - bo w czerwcu już kolejny dom czeka na pana murarza. Tymczasem - chyba i w czerwcu nie skończy bo właśnie się rozchorował. Oczywiście nieszczęście i tylko człowiekowi współczuć życząc szybkiego powrotu do zdrowia. Dobrze dla niego, że trafiło na nas którym się nie spieszy - bo strach pomyśleć gdyby gonił nas czas i w kolejce była by jakaś następna ekipa np od dachu. Budowa to jest jednak niezła jazda z wieloma ostrymi zakrętami.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia