dzisiaj na budowie działają murarze
i to działają przez duże "D". Rano jeden pan wyraził niezadowolenie że na działkę przyjechałam ja a nie mąż, potem drugie niezadowolenie wyraził, po tym jak mu wspomniałam o konieczności poprawienia ścian w pokojach na parterze. Sam nie wiedział, czy ma winę zwalić na mojego męża (podobno kazał tak im te ściany zrobić) czy raczej na to, że niby w projekcie tak jest napisane, choć nie jest. Kazałam mu na przyszłość patrzeć dokładnie w projekt, bo na górze okna są zbyt małe, żeby je ewentualnie podmurowywać, jak będą za nisko osadzone, tak jak to wyszło na parterze (i tu kolejne zdziwko strzelił majster, że z oknami niby też cos nie tak). Byle do piątku, i żegnaj kolejna firmo "uduś dziada" (jak to mawia mój mąż).
Następny na tapecie będzie dekarz, czyli znowu osoba z polecenia. Mój A. jest z jego wstępnej gadaniny zadowolony...Ale na pytanie jak mi się podoba, odpowiadam "pochwalę, jak się wprowadzimy i nam na głowę lać się nie będzie"
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia