środek...
biurokracja mnie wykańcza. Latanie po urzędach, cała ta papierologia, tłumaczenia, wypełnianie setek świstków - nie mam pojęcia po cholerę to komu potrzebne.. no i dzień miałam w sumie stracony.. a bez samochodu musiałam wracać przez Warszawę ;/
za chwilę znowu muszę się tarabanić, bo oczywiście nie udało mi się większości załatwić, ale już neiważne.
Najważniejsze, że wróciła reszta mojej rodziny (czyli mąż ze starszym synkiem) i żadne problemy nie mają już znaczenia:)
z pola bitwy.. strop jest już prawie położony, na jutro zamawiam beton do zalania.. nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zrobią mi taras, żebym mogła nazwozić ziemi i w końcu przesadzać rośliny... oczywiście wszyscy mi odradzają przesadzanie teraz, ale nie mam wyboru i muszę to tak zrobić, żeby mieć jak najmniej strat.. tworzenie dotychczasowego ogrodu zajęło mojej Mamie prawie 15 lat i serce mi pęka jak pomyślę, że teraz to wszystko pójdzie na marne, że rośliny zostaną stratowane przez kopary, buldożery i ciężarówki
no nic to, po prostu będę walczyć o roślinki..
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia