Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    59
  • komentarzy
    25
  • odsłon
    120

apjać od nowa... czyli, jak to się zaczęło?


kardamina

575 wyświetleń

 

Od prawie dwóch lat jestem właścicielem domu, stojącego na 10-cio arowej działce i wybudowanego na krótko po II wojnie - czyli przełom lat 1946 ÷ 1950. Pierwszy jego kapitalny remont został przeprowadzony z początkiem lat 80-tych. Przynajmniej takich informacji udzielili mi poprzedni właściciele, pozbywając się niechcianego kłopotu. Przyznam, iż również takie było moje pierwsze wrażenie, kiedy oglądałam mój "przyszły" nabytek.

 

 

Dziś nie żałuję niczego - choćby przez wzgląd na święty spokój, jaki dostałam od losu. Dziś najważniejsze dla mnie jest to, że mam mały domek, budynki gospodarcze, ładną działkę i w głowie jeden wielki plac remontowo-budowlany.

 

 

Jak już wspomniałam wcześniej - mieszkam w tym domu. Od momentu jego nabycia, "coś tam" w nim zrobiłam i zamieszkałam wraz z dziećmi. Jednak, to "coś tam" nie można nazwać gruntownym remontem. To wszystko było raczej odświeżane "na szybko".

 

 

Zatem, co mnie czeka przy "recylkingu" staruszka?

 

- wymiana dachu - to idzie na pierwszy plan,

 

- wymiana wszystkich okien i drzwi frontowych,

 

- ocieplenie domu,

 

- wymiana podłóg wraz z nową wylewką,

 

- wyrównywanie ścian i sufitów w całym domu,

 

- wymiana drzwi wewnętrznych,

 

- kapitalny remont łazienki i kuchni,

 

- całkowita demolka części budynków gospodarczych,

 

- nowe zagospodarowanie całej działki łącznie z nowym ogrodzeniem,

 

- itd, itd, itd...

 

 

A, co jeszcze "wypadnie" do wymiany po drodze? Hm... nie wiem, i na obecną chwilę nie chcę wiedzieć. Wiem tylko, że do tej wyliczanki chciałabym jeszcze dopisać wymianę całej instalacji elektrycznej i CO. Jednak, ta wymiana pozostanie do realizacji na "może kiedyś". Tu trzeba się liczyć z realiami - a przecież moje realia są takie, jakie są i głową muru nie przebije.

 

 

 

 

Na obecną chwilę, jestem umówiona na jutro (29.04), a najpóźniej poniedziałek (2.05) z dekarzem, by ostatecznie określił mi cenę za robociznę, potwierdził najbliższy wolny termin (sierpień), jak i podał w większym już przybliżeniu wartość samego materiału. Muszę przyznać, iż boję się tego spotkania. Ale, to nic...

 

 

... od czegoś przecież trzeba zacząć - prawda? :)

 

 

Ktoś, kiedyś powiedział "marzenia się spełniają - trzeba im tylko czasem pomóc, by się spełniły". Pamiętam, jak sama swego czasu straszliwie marzyłam o cichym i spokojnym domku. Domek już mam. Teraz pozostało mi już tylko zadbać o to, by był to domek z moich marzeń. Także... myślę i mam nadzieję, że kiedy sama wkroczę w 5-tą dekadę własnego życia, taki domek już będzie.

 

 

 

PS - mam również swoje miejsce na forum, pod tym samym tytułem, co dziennik - o czym, zresztą, świadczy mój pierwszy wpis w dzienniku, będący raczej próbą przed faktycznym "startem". Teraz nadszedł czas, by to wszystko uzupełnić ... :)

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...