Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    30
  • komentarzy
    24
  • odsłon
    71

Mój półdziki kochany ogród! :-)


Jarus05

1 154 wyświetleń

 

Nareszcie znowu sobota! Mąż i córka jadą kontemplować jakieś stare motoryzacyjne cuda gdzieś do Warszawy, a ja z synkiem - kosić trawę, a raczej to "zielone" niepotrzebne, co z dziką fantazją i siłą rośnie na powierzchni naszej działki i chce zagłuszyć wprowadzane przeze mnie "cywilizowane" roślinki :)

 

Synek był bardzo grzeczny i pomocny. Zdeptał w sumie tylko dwa selery i koniecznie chciał "pielić" truskawki (dosłownie), od czego musiałam go gonić Większych strat nie było...

 

 

Truskawki kwitną jak szalone, gdzieniegdzie są już owoce - malutkie i zielone - ale SĄ! Jupi!

 

 

Jako prawdziwa blondynka nie poradziłam sobie z uruchomieniem podkaszarki. Potem mąż przyjechał i powiedział, że korek wywaliło w skrzynce. No ale taka bystra to ja już nie byłam na ową chwilę. Tym bardziej, że pasowało mi najpierw pielenie, a nie koszenie - sam na sam z dwulatkiem pętającym się dookoła.

 

Bosz, jak to ziele rośnie!...

 

Opalikowałam trzy migdałowce. Posadziłam je blisko piaskownicy dzieciaków, oby nie stratowali. Paliki są solidne z szalunków od ław, raczej nie sposób ich nie zauważyć czy stratować. Takie same paliki dostały mniejsze lilaki, bo ledwo je było widać w trawie, a po skoszeniu też nie były bardzo widoczne.

 

Miodowniki, niezapominajki, stokrotki, melisa, i mnóstwo innych maleńkich krzaczków, kępek czegoś-tam (mam mnóstwo podarowanych roślinek, których nie udało mi się od razu zapisać, a teraz nie pamiętam nazw) - wszystkie te roślinki ujrzały światło dzienne

 

Utyrałam się dziś bardzo. Niech ktoś mi powie, że działka 1000m minus powierzchnia zabudowy domu to mało do obskoczenia... No i oczywiście nie zrobiłam wszystkiego. Ufff!...

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

 

adk ja tak szaleję zazwyczaj raz na tydzień. Ale ta sobota była sprawdzianem z wyjazdu na działkę z synkiem, który zazwyczaj - hm, niestety - był "czynnikiem hamującym" moje wypady do Ogrodu. A to katar, a to za zimno, żeby brać dziecko, a to deszcz i błoto, a młody pcha się do każdej kałuży...

 

 

Teraz mam teren na tyle posprzątany (wyrzucony gruz szkło, śmieci), a synek na tyle przyzwyczaił się jak widzę do działki, że mogę go zabierać ze sobą. Bawi się zazwyczaj z piaskownicy, którą zrobiliśmy dzieciakom z teściem rok temu, trochę szwenda się ze swoją taczką, wozi jakieś kamyki ciężarówką. Wczoraj wymyślił zabawę - wrzucanie piłki za ścianę fundamentową - oczywiście woła potem mnie, żeby wyjąć tą piłkę... A fundament wysoki, oj moje zakwasy dzisiaj...

 

No ale jednym słowem - da się z nim wytrzymać. Wczoraj dopiero po 4-5 godzinach zaczął się wyraźnie nudzić i przeszkadzać.

Odnośnik do komentarza
Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...