Bławatek

W Bądzowie. I masz racje jeszcze nie zaczelismy. Mamy zaklepaną działkę i finalizujemy sprzedaż jednego z mieszkań... nieśmiało myślę, że może w tym roku ruszymy:-) Ehhhh, też bym chciała już się zastanawiać jaki beton na wieniec:-)

Szczerze podziwiam determinację i odwagę. Ja może i fizycznie dałabym radę ale cały czas bałabym się, że coś źle zrobiliśmy i dom runie . No i nasze tempo byłoby zupełnie inne od fachowców, bo jeszcze mamy sporo innych zajęć.

 

no gratuluje krzepy, ja nie byłam w stanie szarpnąć ani jednego bloczka ... jakaś taka cherlawa jestem.

 

Ale do łopaty to pasuję, kitrowałam piach na taczki cały dzionek.

Też podziwiam, my niestety moglibyśmy budować tylko nocami i to nie zawsze. Taka praca

Dzisiaj maż padł na łóżko po pracy wstał tylko na kolację i dalej śpi. Wcale mu się nie dziwię, w pracy 8 h i widzę ile ma pracy.Po południu prosto z pracy na budowę bez obiadu. Ja jadę do domu i przywożę obiadek. Jakoś dajemy radę. Chcielibyśmy w tym roku do stropu dojść ale to też zależy od finansów.

ja u siebie pracuje na działce od 6 do 8 rano i w weekendy (pracuje od 10 do 20-21) a sąsiedzi "Pan to zawsze coś robi jak my śpimy lub jak są urzędy pozamykane ... " niby że "nielegalnie" ... hehhehe - taki los inwestora ... skąd my to wszyscy znamy ...

DomPasywny, oj współczuje, z samego rana to tak nie bardzo. No ale cóż, jak mus, to mus Pozdrawiam.