Pod lasem
Życie powoli się stabilizuje
Rano wstaję, sprawdzam temperaturę na zewnątrz, dokładam do kominka. Zabieram dzieci do przedszkola (wcześniej krótkie spojrzenie na licznik gazu ) i jadę do pracy.
Wieczorem wracam z pracy, sprawdzam licznik gazu, dokładam do kominka itd
W weekendy nieustajace pasmo parapetówek - powoli zaczynamy być tym zmęczeni.
Odkrywamy pierwsze minusy kominka - powietrze jest bardzo suche przy ostrym paleniu. POza tym jest OK.
Bardzo jesteśmy zadowoleni z ogrzewania podłogowego.
Zabawę z programatorem kotła mam już chyba za sobą. Po wielu rozmowach z serwisantami udało mi się wyciągnąć od nich te kody serwisowe, które mogą mi się przydać.
Kilka słów o połączeniu ogrzewania podłogowego (duża bezwładność) z kominkowym (mała bezwładność).
Nie jest źle - mam sterowanie pogodowe, czyli temperatura na zewnątrz + krzywa grzewcza decyduje o temperaturze kotła. Jednocześnie mam czujnik temperatury w środku - ten czujnik koryguje mi temperaturę na kotle. Celowo podkreśliłem koryguje, ponieważ nie jest to sterowanie pokojowe temperatury, gdzie tylko czujnik pokojowy decyduje o temperaturze kotła. Pogodówka w dalszym ciągu pozwala systemowi z odpowiednim wyprzedzeniem "przygotować" się na zmianę temperatury na dworzu.
Dzięki moim walkom z serwisantami wiem jak ustalać stopień wpływu czujnika temp wewnętrznej na krzywą grzewczą pogodówki, obniżyłem trochę w stosunku do ustawień fabrycznych - i działa dobrze - tak jak chciałem!!!
Zresztą ...nigdy nie jest tak, że przy ogrzewaniu kominkiem temperatura spada natychmiast. Czas stygnięcia kominka to kilka godzin - w tym czasie nawet bezwładna podłogówka jest w stanie nadążyć :)
Fajnie jest patrzeć, jak dzieci biegają boso i mieć świadomość, że nic strasznego się nie dzieje. Fajnie jest też wrócić z mroźnego dworu do domu, otworzyć szybkę wkładu kominka i w ciągu kilku minut "rozgrzać się do czerwoności" przy ogniu.
Od ogrzewania kominkiem pojawiły mi się pęknięcia na tynku ściany przy kominku. Pojawiły mi się również pęknięcia na suficie i na poddaszu - kilka rys na płytach g-k. Przyznam szczerze nie bardzo się tym przejmuję.
Nasze pięknie pomalowane ściany zdążyły się już pokryć siecią dodatkowych "upiększeń" zrobionych przez moje dzieci (flamastry, kredki, tłuste łapki, tynki obtłuczone pogrzebaczem,... ) - jednym słowem dom staję się bardziej ludzki (a nie taki sterylny i odczłowieczony na począku )
W sobotę nasz pierwszy karnisz "dojrzał" do powieszenia. Podszedłem do tematu jak do zwykłego obrazka i ... jak bardzo się pomyliłem . Nie pomyślałem, że karnisze z reguły wiesza się w takim miejscu, w którym jest jakieś nadproże - często (np u mnie) żelbetonowe. A wiercenie w takim materiale do przyjemności nie należy . Przy okazji udało mi się ukręcić stalowy kołek - ostatecznie jednak udało się.
Jak sobie pomyślę, ile jeszcze karniszy zostało mi do powieszenia w domu .......
Pierwsze doświadczenia z nawiewnikami
W sypialniach jest genaralnie OK - cały czas są otwarte na full i poziom wilgoci steruje ich pracą. Jednak w jadalni i salonie w mroźne dni trochę czuć jak zimne powietrze wlatuje do domu - tam też nawiewniki czasami zamykam (no nie zupełnie - zawsze trochę powietrza wlatuje)
Mam też czasami problemy w łazience przy sypialni - nie mam tam komina, tylko kanał wentylacyjny i kominek wentylacyjny z dachówki na dachu. Niestety zamiast działać jak wywiew, czasami działa jako nawiew zimnego powietrza. Wiem, że temat się powtarza - czytałem wiele o tym na forum. No cóż - chyba przyjdzie się przyzwyczaić.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia