Ufff...
Normalnie to dzisiaj przeżyłem lekki horror.
Najpierw walczyłem z pompą do betonu. Przyjedzie, cz nie przyjedzie - oto jest pytanie.
Przyjechała o 15. No to telefon do betoniarni - wieźcie beton. Na to Pani w słuchawce "Teraz to już nie mamy transportu, miał pan odebrać o 13. Więc kierowcy poszli do domu". Więc zacząłem wydzwaniać gdzie się da... A ciemne chmury są coraz bliżej.
Beton przyjechał o 16.30. O 18.30 skończyli wylewać, bo po drodze pompa zatkała się dwa razy. A chmury coraz bliżej...
Ale całe szczęście udało się wszystko i deszcz padał na wylany już w fundamentach beton, który (jak wiadomo) wody się nie boi.
W końcu "wyszedłem" z ziemi. Teraz to może być już tylko lepiej! (Mam nadzieję.)
3 komentarze
Rekomendowane komentarze