Siekierezada
Przyszedł czas na wycinanie sosen. W sumie kilkadziesiąt sztuk. Kto by przypuszczał, że takie niewielkie drzewka mają aż tyle biomasy! Chcą szybko uporządkować teren zdecydowaliśmy się gałęzie na bieżąco palić. ALeż się działo!!! Igliwie świeże, zielone, dopóki nie złapało odpowiednio wysokiej temperatury, dymiło nieziemsko. Ale udało się ! Majowy weekend upłynął pod znakiem pilarki, siekiery, sekatora i dymu z ogniska.
- Moja lepsza połowa w walce z pilarką.
- TO co zostało z naszych sosen - słupki do ogrodzenia budowy
- Dym z ogniska a na pierwszym planie pień brzozy.
1 2 3
Przez kilka dni pachnieliśmy jak wędzarnia. Oczyściliśmy teren pod dom i 5 m dookoła. Reszta sosen wymaga jeszcze przerzedzenia i pozostawienia tych najładniejszych. Ale to dopiero zrobimy, gdy dom stanie i będzie mniej więcej widać, które będą za blisko i za mocno zasłonią nam światło. Niech ich rośnie jak najwięcej!!!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia