budowa się zaczęła - czas radości?
Po wielu telefonach, prosbach, grozbach, spotkaniach przyjechali na budowe.
Wbili kila desek i powiedzieli, ze teraz to robota geodety.
Geodetę załatwilem od reki i nastepnego dnia zjawił się na budowie i wszystko ładnie wymierzył. Polecam - Pan Dominik - Usługi Geodezyjne Dominik Marchliński tel. 602-446-122
To byl chyba czwartek. Przyjechali w piatek i wykopali rowy pod chudziaka. Zamiast od razu zalac, pojechali na weekend. A przez weekend padający deszcz w ilosciach znacznych zespul duzo...
Poobrywaly sie scainki wykopu, w rowach stala woda - masakra. Pomysl byl taki, ze to wcale nie przekadza i ze wleja w to beton. Na szczescie inspektor nie pozwolil. No i zaczely sie klotnie i proby rozwiazania problemu. To byla chyba pierwsza sytuacja, gdzie podwykonawcy stwierdzili ze maja ta budowe w d. i rezygnuja, bo oni za grosze robic nie beda. Minal tydzien, zjawili sie drudzy. Oni z kolei chcieli zalac chudziak wtedy, gdy inspektora nie bedzie, ot taka strategia. Innych pomyslow nie mieli. Inne rozwiazania byly, ale wymagaly wydania pieniedzy dodatkowych przez wykonawce.
Minal chyba miesiac. W koncu wylali chudziak. Juz nie wiem, czy zrobil to ten drugi podwykonawca czy kolejny. Nie wiem bo podwykonawcy zmieniali sie szybko i często, ze przestalem juz kojarzyc kto jest kto. Potem powstaly lawy fundamentowe, ocieplenie ław, rury kanalizacyjne, zagęszczanie piaskiem. Na inspektora wydalem sporo. Byl on na budowie niemal po pol dnia dziennie. Zupelnie odwrotnie niz kierownik z firmy wykonawcy. Ten w ogole nie wiedzial co sie dzieje, no bo skad, skoro nie bywal...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia